poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Reje





Siedow to do niedawna największy na świecie żaglowiec. Najwyższe reje świata. Zawinął w tym roku do Gdyni w ramach zlotu żaglowców. Dostał miejsce na samym końcu kei, bo chyba tylko tam się mieścił.
Trzeba chwilę się zastanowić, żeby zdać sobie sprawę jak wysokie są naprawdę jego maszty. Najwyższy ma 58 metrów. Przełóżmy to na skalę odniesienia jaką znamy. Kto z Was chciałby wspinać się po wantach, wiązanych z lin w drabinki, szarpanych przez wiart, na chwiejący się gwałtownie na wszystkie strony... 10-cio piętrowy wieżowiec?! Tak, tak, to jest tak wysoko. A na górze trzeba wleźć na reję, stąpając po pręcie zawieszonym pod nią, trzymając się czego się da, będąc jednocześnie jak drobina na wielkim wahadle zataczających gwałtowne łuki masztów i jadących poziomo rej w miarę ich brasowania. A teraz proszę puście się tego czego się trzymacie, bo przecież ręce są Wam potrzebne do pracy przy żaglach! Jazda bez trzymanki!
Na pierwszym ujęciu, Siedow stoi na samym końcu, za naszym żaglowcem Fryderykiem Chopinem. Też nie mały, pod rufą Siedowa wygląda jak żaglóweczka. Taka nieduża - tylko 6 rej na maszcie głównym. U Siedowa pewnie też tych rej nie ma więcej na pojedynczym maszcie ale za to jakie płachty żagli na nich wiszą, jakie odległości między rejami muszą wypełnić.
Pal licho, że Siedow to ruski żaglowiec (buchnięty Niemcom po wojnie), ale to kawał krypy pod żaglami jest i dobrze, że możemy coś takiego oglądać na falach.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

...chyba nie była bym dobrym marinare. Z moim lękiem wysokości padła bym na zawał w pół drogi do żagli.

ps. Zdjęcia jak zwykle ładne.

Pozdrawiam - e.

Blog Widget by LinkWithin