Geriatron solaryzowany za kierownicą, quasi trophy wife, Jaguar prawie na wypasie, roślinki do ogrodu strzyżone na pseudo bonsai. Kupione na wyprzedaży na zakończenie targów "Zieleń to życie".
I jak to przewieść? Po co wydać kilkadziesiąt złotych na taksówkę bagażową, która czeka 10 m dalej? Zapakuje się rośliny za grubą kasę do Jaguara, trophy wife upchnie się pomiędzy i pojedziemy do rezydencji. W jakim stanie dojadą starannie pielęgnowane wystawowe rośliny przytrzaśnięte bagażnikiem, wystawione przez boczne okno, szarpane pędem powietrza w czasie jazdy?
Czy to ma sens? Tak, z punktu widzenia naturyzowanego stolicznika, ma to sens głęboki. Takie życie pełne pozorów musi być wypełnione przedmiotami pozory statusu uprawdopadniającymi. Wszystko na quasi wypasie, przynajmniej z wyglądu lub wg. schematycznego postrzegania. Ale serwis i to czego nie widać jest za taniochę, prowizorycznie i bez klasy.
Ale do noworusów jeszcze daleko :D
5 komentarzy:
Geriatron solaryzowany za kierownicą...
Piękne.
Cudowne.
Rozwaliłeś mnie na łopatki:DDDD
U mnie w pracy bywa farszawka na wyfczasie...
Stały tekst:
-Proszę pani, bo my z Warszawy
- Tutaj proszę pani wszyscy są z Warszawy - wyrwało się Green.
Można mieć dość.
To specyficzny wytwór.
Idąc za ciosem mogę powiedzieć, że
Miastowi wyprowadzający się na wieś bywają bardziej wiejscy od tubylców
Tubylcy ze wsi na emigracji w mieście są bardziej miejscy od mieszczuchów
A Polacy w Jukeju w autobusie rozmawiali między sobą łamaną angielszczyzną , używając "zangielszczonych" imoin.
I kiedy usłyszeliśmy :
John-ku...wa you know...
Mój brat - od lat na zesłaniu - całkiem po polsku popłakał się ze śmiechu
Ludzie to dziwna rasa jest.
Dzięki za rozśmieszenie mnie do łez.
Pozdrawiam
- e.
No chyba, że to był jeździec andropauzalny :D
... o lol
biorąc pod uwagę "kontekst warszawki", nie bez kozery należy wspomnieć, że targi "zieleń to życie" nie są cykliczną wystawą dokonań właścicieli kantorów.
Szmata na pieńku zamontowana, żeby się lakier na klapie nie zarysował.hanesti
Prześlij komentarz