Przy stoiskach z takimi salamkopodobnymi wyrobami mam zawsze jedno, nieodparte skojarzenie.
Miejsce z rozległym widokiem (nie będę upierał się przy Toskanii), winnice pod stopami, czysta ściereczka, ostry nóż, twarda, pachnąca kiełbaska, białe pieczywo, pomidory, czerwone wino, parmezan łamany na kawałki, ser pleśniowy, winogrona. I dużo czasu.
Pasterska codzienność (w bogatej opcji) ale jaki to błogostan!
Dla nas egzotyka ale jakże wspaniała przez swoją prostotę.
A u nas mniej egzotycznie ale rownie cudnie - u stóp połoniny, wokoło obłoczki owieczek, oscypek, chleb, cebula, woda ze strumienia.
Ale tylko wakacyjnie!
poniedziałek, 20 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Baaardzo smakowicie napisane.
O tak :D
Prześlij komentarz