Czemu stonka? Pojawia się sezonowo, masowo i wyżera wszystko co da radę dorwać (w sklepach). Teraz są takie czasy, że w sklepach jest na szczęście więcej niż stonki dadzą radę wyżreć.
Osobliwie to określenie pasowało do grup kolonijnych. Jak to się wyroiło do miasta to przejść się nie dało! Latem gdy pogoda się psuła to stare miasto korkowało się pieszymi jak dojazdy do trójmiejskiej obwodnicy autami w godzinach szczytu.
4 komentarze:
No to ja już nic nie rozumiem ;)
Jak turyści nie dopiszą, to nieudany sezon i lament w mediach.
Jak się zjadą i można na nich zarobić to też źle.
Wszystko zależy od punktu widzenia. Kiedyś, z pozycji przeciętnego gdańszczanina to była po prostu stonka. Trzeba pamiętać, że Gdańsk był w czasach centralnego rozdzielnictwa szykanowany za swoją niepokorną postawę i zaopatrzenie było fatalne, znacznie poniżej średniej krajowej. Trzeba było naprawdę się nauganiać, żeby dostać coś na talerz, czy do ubrania. dy zjeżdzała stonka zwykle już prawie nic nie zostawało w sklepach. Stąd utarło się takie określenie, choć nie wiem czy dziś ktoś go jeszcze używa.
Teraz niech zjeżdzają, mamy w Gdańsku czym się im pochwalić. A że jest wtedy tłoczno na starym mieście to taki urok.
Konfliktowa, przecież mnie znasz i wiesz, że często piszę z przymróżeniem oka ;)Bardzo niewielkim, ledwie zmarszeniem powieki ale jednak.
Niech przyjeżdzają, czasy znormalniały. :)
Znam Cię, dlatego też napisałam z przymrużeniem oka :)))
A mi sie wydawalo ze to tylko Gorale tak okreslaja Warszawiakow. Koniec swiata ;)
Prześlij komentarz