Oswojone twarze. Też tak macie?
Im częściej kogoś widujemy, im bardziej jesteśmy przyzwyczajeni do danej osoby, tym łatwiej jest się przyłapać na tym, że właściwie nie widzimy już ich twarzy. Nie przyglądamy się szczegółom, nie widzimy zmian, postępu czasu. Nie patrzcie na swoje odbicie w lustrze, nie o tym mówię, wielu z nas w takim przypadku jest nadmiernie krytyczna i widzi więcej niż by chciała. Popatrzcie na twarze kolegów, przyjaciół, pani w sklepie, która codziennie od lat sprzedaje wam rano bułki. Na twarze rodziców. Czy ten aktualny obraz rodziców, który macie w sobie jest inny niż ten który mieliście w dzieciństwie, w czasie studiów itd.?
Człowiek oswojony zaczyna funkcjonować jako wyobrażenie, jakie powstało w naszej wyobraźni z tysięcy obrazów jego twarzy, sylwetki, zachowań jakie widzieliśmy przez lata. Nie widzimy już rzeczywistego obrazu a tylko przekaz emocjonalny wyprany z patyny czasu. Odbieramy ich emocjami, nerwem, na wyczucie, to wyraz twarzy, mowa ciała ma znaczenie a nie jego rzeczywisty wygląd.
I nagle, np. przeglądając stare zdjęcia klasowe i mając do porównania współczesne zdjęcie, można się na tym złapać jak bardzo z wyglądu jesteśmy innymi ludzmi. Ile zmian zaszło. Nie na gorsze, nie na lepsze tylko w stronę odmiennego wyglądu.
Jak z tym filozoficznym stołem. Nikt z nas nie postrzega danej osoby tak samo ani nawet zgodnie z rzeczywistością. Rzeczywistość jest wykreowana przez nasz mózg z tysięcy nakładających się obrazów.
Idea człowieka. Oswojona twarz.
5 komentarzy:
Dobrze mówisz
Tylko na początku znajomości ma zasadnicze znaczenie jak wyglądamy.
Później przyjmujemy człowieka jako całość i kluczowe są cechy charakteru.
Tylko wtedy możemy chcieć z kimś mieć do czynienia lub nie.
To ja jestem nietypowa.
Czasem mnie ktoś tak zauroczy, że spotykam się z tą osobą po to, by na nią wyłącznie patrzeć.
Bo mi to sprawia wieeelką przyjemność.
Wcale nie muszę rozmawiać.
Dla mnie najważniejsze w twarzy ludzkiej są oczy. I to jest to, co przywołuję jako obraz danej osoby. Jej oczy patrzące na mnie. Reszta jest lekko rozmyta...
Oswoić można jednak tylko te twarze, z którymi łączy cię nić porozumienia czy sympatii. Wtedy, gdy w grę wchodzą pozytywne emocje. Ale wtedy oswajasz nie tylko twarz - oswajasz całego człowieka.
Przepraszam, że na cudzym podwórku.
Witaj kiciaf
Coś zamilkłaś, nie ma Cię, nie ma do kogo wpaść, choćby popatrzeć:)
Mam nadzieje, że wszystko w porządku?
Pewnie, że ludzie piękni zwracają uwagę. Zachwycają.
Na dłuższą metę wolę zwykłych.
Poza tym jaka to jest frustracja np. Leonardo da Vinci podobno był wyjątkowej urody. Gdy robił autoportret nic z niej nie zostało.
Jestem zdecydowana wielbicielką człowieka jako takiego, bez względu na urodę.
Prześlij komentarz