poniedziałek, 27 października 2008

Kawa prawie Latte ;)



Na taką pogodę nie ma to jak kawa.
Tyle, że do kawiarni trzeba się doczłapać w deszczu. :(
W domu też można sobie poradzić:
- bez ekspresu ciśnieniowego,
- bez pary do parowania mleka.
Da się, choć trzeba trochę potrenować.
Kawę zaparzyć w kafeterze to nie jest wielka filozofia. Trudniej ze sparowaniem mleka. Na czym to polega? Wydawało mi się kiedyś, że na napowietrzeniu mleka. Figa z makiem, nic bardziej błędnego. Zostałem w tym względzie douczony a w dzbanku do spieniania sam wytrenowałem odpowiednie ruchy.
Parowanie ma za zadanie skremowanie mleka i wydobycie z niego naturalnej słodyczy a nie zrobienie z niego niemal bitej piany. Mieszadełka do koktajli do wyrzucenia.
Mleko lepiej się kremuje jeśli jest wcześniej schłodzone no i oczywiście żadnych nisko tłuszczowych wynalazków.
Para z ekspresu wg. mnie to nie jest konieczny warunek. Czymże jest para w ekspresie? Tylko nośnikiem temperatury, którą możemy w ten sposób wprowadzić do całej objętości mleka równomiernie. Temperatura ok 65 st.C. Barysta czuje to ręką, którą trzyma dzbanek przy spienianiu parą.
Dzbanek jaki mam i można takie kupić w sklepach działa podobnie tylko trzeba się do tego przyłożyć. Wyposażony w sitko do mieszania. Podgrzewam szybko, temperaturę biorę na czuja, mieszam sitkiem praktycznie bez wynurzania nad powierzchnię mleka szybkimi, energicznymi ruchami. Jak przypuszczam pomaga to rozprowadzać intensywnie i równomiernie ciepło w mleku jednocześnie leciutko je spieniając/kremując. Ot cały sekret. Wszystko na czuja i tyle.
I mam wtedy super czuja pijąc taką kawkę.
Wam też tego życzę przy tej pogodzie.
Aha i nie paskudźcie jej posypując kakao, cynamonem czy innym wynalazkiem. Lepiej kupić naprawdę dobrą kawę niż zabijać jej smak wynalazkami.
I nie dajcie się zwariować bieganinie z kwiatami i zniczami.

69 komentarzy:

abnegat.ltd pisze...

No popatrz. Wlasnie zasiadlem z Chocolate Expresso (nie pytaj co to, mamy taka masyznka na korytarzu na ktorej jest guzik opisany jw.; wylatuje z tego calkiem mila kawoczekolada z pianka z mleka) i trafiam na Twoj opis :) Ja sie zaczynam bac dociekac co jeszcze mamy wspolnego :D

Zadora pisze...

na pewno A+A :))

Anonimowy pisze...

Nie dam sie zwariować. Nie ma takiej możliwości! :P

Zadora pisze...

@ dotty,
ale ooo co chodzi, bo nie kumam?

Anonimowy pisze...

O twoje ostatnie zdanie w notce. ;P

eee-live pisze...

Ja też się nie dam zwariować :) Zresztą nie mam czasu biegać po sklepach, wysłałam męża ;) Poszedł, kupił i pasuje.
A ja niestety zapracowana jestem. Znowu pracuję po 12 godzin i jakoś nie mam sił :( a dziś dopiero poniedziałek ;(

abnegat.ltd pisze...

No- to na latte czas najwyzszy ;)

eee-live pisze...

Abnegat jestem już po 6 kawach ;) więcej nie dam rady, bo znowu płukanie żołądka będzie na SORze :( a to mało interesująca propozycja :)

Anonimowy pisze...

@eee-live Gdzie ty pracujesz po te 12 godz? Nie słyszałaś o kodeksie pracy?

eee-live pisze...

Pewnie, że słyszałam kończę drugi kierunek administracji :) ale mamy pilne zamówienia :( a są zaległości po moim L4

Anonimowy pisze...

Wygląda na to,że jestem albo zbyt zmęczona, albo za głupia na taką twórczość(kawa latte). Nijak nie mogę pojąć. Spróbuję jutro.
maria

Anonimowy pisze...

Jednakowoż podziwiam mężczyzn co dają sobie radę w kuchni.(i to jak!)
Doszłam również do wniosku, że Ty przystojniaczek musisz być. No bo jak idzie się na plażę to trudno raczej o ratowników bez tzw warunków :)D
maria

Anonimowy pisze...

U nas( Polska centralna) była piękna pogoda. Żałowałam, że nie mam czasu, bo chętnie porobiłabym zdjęć zjawiskowo pięknej przyrodzie(głównie las), i pokazałbym abnegatowi by udowodnić,że nam wcale nie jest gorzej jeśli chodzi o doznania wizualne.
maria

Anonimowy pisze...

@eee-live To ja pisałam o kodeksie, może niepotrzebnie. Właściwie to nie wiem jak pracuje się u kogoś,a moje pracownice są bardzo zadziorne i postawiły by mi się( uważam to za zaletę, choć tych zalet mam czasami po dziurki w nosie).
maria

Zadora pisze...

Warunki Mario to ja powiedzmy, hm...miałem.
Kawa jak kawa - zaparzyć, spienić mleko i odpowiednio nalać. Nalewając do Latte, lejesz najpierw mleko i ja to robię na 2 fazy. Lżejsze z wierzchu dzbanka osobno a później za chwilą to z dna mniej spienione. I teraz jeśli powolutku lejesz kawę to powstaje warstwa kawy oddzielająca dolną i górną warstwę mleka.
Tytuł posta jest ...prawie latte, bo majstrując lewą ręką przy aparacie za mocno chlusnąłem kawą i dolna warstwa mleka mi się ździebko zmerdała. A drugiej już nie chciałem robić do zdjęć bo na tą pierwszą już mi ślinka ciekła.

Zadora pisze...

Mario popatrz na moją twarz w profilu bloga. Mimo, że blachą przytrzaśnięta to przecież widać, ze opływowa jak torpeda, opływ z przewagą laminarnego, turbulentny zredukowany do minimum. W tym względzie moje warunki się poprawiły znacznie. Teoretycznie większa wyporność też mogłaby by być atutem, ale jako inżynier wiesz, że naprawdą liczy się moc jednostkowa (czyli moc na kiligram masy). Silnik mi od tamtej pory troszkę opadł z mocy z racji znacznego przebiegu a masa trochę wzrosła jak do bagażnika nawaliłem trochę gratów. Co z tego, że opływowy jak napęd trochę słabszy i nie tak często przegoniony , żeby nagar ze świec wypalić.

Morfeusz pisze...

też mamy w pracy automat z kawą. Najczęściej nie działa bo jest sabotowany przez panią ze sklepiku, która boi się o własne dochody. No i kawę musimy sobie szykować sami.

eee-live pisze...

Mario ja też się nieraz stawiam w pracy ale jak wiem że trzeba to trzeba :) Jakbym robiła normalnie po 8 godzin to chodziłabym na 2 zmiany i zawsze byłabym sama :( a tak jestem dłużej ale z kimś, a do tego mam płaconą godzinówkę więc się opłaca ;)

Anonimowy pisze...

Eee-live, najważniejsze, że tobie sie tak opłaca. Jak przestanie to pewnie wszystko zmienisz.
Ja np. mam, że tak powiem, nieco ruchomy czas pracy. Ale nikt sie nie oburza, bo wiedzą, że jak trzeba zostać to zostanę dłużej, nie rzucę czegoś pilnego bo juz trzeba iść do domu, nie będę załatwiać spraw osobistych w pracy, no i te 8 godzin to na pewno zostanę. ;)

abnegat.ltd pisze...

Morfeusz, u nas nie ma Pani Ze Sklepiku bo sklepik nam zamkneli ku rozpaczy lunchownikow :) Ale kawe z maszynki nawet da sie pic.

Agregat, jeszcze troche i za turbulentny przeplyw beda odpowiedzialne jedynie uszy :D Ale z drugiej strony lysienie jest sprawdzonym lekarstwem na siwienie.

Zadora pisze...

@Abnegat
No nie masz racji bracie od A+A.
Jeszcze kiniol, kiniol Ci umknął.
A siwieć może nawet gość całkiem łysy...na klacie! :))
(jak u goryli górskich grzbiet - srebrnogrzbiety samiec dominujący, heh.)

Anonimowy pisze...

Czy pozwolisz wielbić się platonicznie za poczucie humoru i, umiejętności kulinarne i całokształt.
Rozważam założenie fan klubu A-Z(jak alfa i omega).
maria

Anonimowy pisze...

Do kawy latte dziś jeszcze nie podchodzę. Zbyt skomplikowane. Jestem jednak ciekawa i na pewno prędzej czy później podejmę próby.
maria

Anonimowy pisze...

Jeśli natomiast chodzi o łysienie to polecam wczorajszy dodatek męski do Polska The Times i artykuł Clarksona. Człowiek ten doprowadził mnie do łez ze śmiechu.
Ciekawe, czy oglądałeś kabaret na Pulsie Biznesu który Ci poleciłam o kryzysie? Odkryłam, że nie otwiera się on na Internet Explorer. Szkoda.
maria

Anonimowy pisze...

@eee-live oraz
@ dotty
Jeśli chodzi o długość pracy, to na pewno pobił mnie prezydent Iranu(20godz/dobę). Do nowego roku będę miała 3 dni wolnego. Niewiele lepiej będzie pewnie do połowy lutego. Właściwie wieczorem nie powinnam zabierać głosu, bo obwody się zwierają i mogę pleść głupoty.
Lubię pracować, nie wyobrażam sobie życia bez zajęcia( choć trochę przeholowałam). Jak dożyje do marca tzn będę żyć dalej.(Kupiłam kropelki homeopatyczne i się wspomagam:) )Reszta siłami natury. Choć czas kiedy chodziłam na bloki zajęć typu: koszykówka, basen sauna, już minął.
Ostatnio zainspirował mnie morphiusz i szukam dziury czasowej na filharmonię( z moją córcią pójdę).
Jednym słowem człowiek sam nie zdaje sobie sprawy jakim jest siłaczem.
maria

Anonimowy pisze...

Chciałam jeszcze dodać, że uważam się za największego lenia pod słońcem. Gdyby nie terminy i przymus, to pewnie leżałabym pod jakąś gruszą a jedynym zajęciem jakie by mnie absorbowało to przewracanie się z boku na bok.
maria

Anonimowy pisze...

Tu wychodzi dualizm natury kobiety. Niby pracować lubi a leń jakich mało.
maria

Anonimowy pisze...

i Sade :) lalalala
Carolinna

Zadora pisze...

@Maria
Osobiście zdecydowanie protestuję przeciwko jakimkolwiek formom uwielbienia...platonicznego. Wyrazy uwielbienia proszę kierować bezpośrednio do obiektu adoracji i akcentować wyraziście ;D
A-Z to nie alfa i omega tylko...ale za-co? albo za-nic.
Mój ulubiony zawód od zawsze to...rentier. Ale to niedościgłe marzenie, trzeba sobie jakoś radzić (tak mawiał zresztą pewien baca zawiązując buta dżdżownicą). Lenistwo motorem postępu jest i basta. Zarobić się na śmierć każdy głupi potrafi.
Łysinę swoją lubię, dobrze mi się z nią żyję. Wspominam jedynie z rozrzewnieniem ten lekki dotyk dłoni pani fryzjerki na mojej głowie. Ciary po plecach normalnie!
To bardzo ważna funkcja edukacyjna u młodych ludzi, taki wstęp edukacyjny do gry wstępnej. Nic dziwnego, że dobrzy fryzjerzy/ki robią takie kariery. Byle u dorosłych nie był to substytut :))
To se ne wrati. Teraz jadę maszynką na krótko i zapominam o włosach na kilka tygodni.
@Morphiusz
Pani z kiosku sama sobie strzela w stopę. Skończy się tak jak u Abnegata - zlikwidują kiosk, automat zostanie. Albo postawią na piętrach i już nikt w pobliże kiosku nie przyjdzie. Pani jakby żywcem wyjęta z mentalności wczesnego kapitalizmu z niszczeniem maszyn przez robotników. Przecież, jeśli automat stoi koło kiosku i działa i dobrą kawę daje to ludzi ściąga w pobliże kiosku. Mieć ofertę uzupełniającą i samo się sprzeda. Jak ktoś kawę lubi to będzie przy kiosku kilka razy dziennie.
@Carolinna
witam, witam. I Sade a jakże. I to nie tylko w tej prezentacji. Wcześniej też już była (bez podpowiedzi).

Zadora pisze...

@Dotty, eee-live
Kurcze chyba wrócę do lektury Kodeksu Pracy. A już myślałem, że nie będę musiał. Odpracować L4 - ja chcę takich pracowników! eee-live teraz sobie poczytasz a niedługo spać bądziesz na styropianie i skończy sią stanem wojennym! Weź proszę miotłę, pozamiataj, papierologię obrób za biurwę, kawę zrób szefowi on taki zapracowany! ;))

abnegat.ltd pisze...

Wlasnie. Nic nie chcialem mowic, ale czy wy dziewczyny aby nie przesadzacie z lekka? Krwiozerczy kapitalizm rozumiem ale to co wy opisujecie to jest normalna gospodarka rabunkowa :O

Anonimowy pisze...

znalazłam :) bez podpowiedzi :)
Carolinna

Zadora pisze...

@Carolinna
:D

Anonimowy pisze...

Abnegat, jek nie muszę to nie zostaję. 8 godzin i sie urywam. Ale jak mnie najdzie poczucie odpowiedzialności to lepiej mi nie wchodzic w drogę. Czasem coś "muuuszę" zrobić i nie istotne, ze po godzinach. Mogę też zleźć z L4. Tylko z urlopu nie wrócę, bo mnie nie ma!

A pani kioskarka od Morfa = luddyzm. ;)

eee-live pisze...

Agregat tu nie chodzi o dopracowanie L4. Po prostu jesteśmy zawaleni robotą, a przeszkolenie kogoś na moją maszynę tak żeby mógł zostać sam zajmuje przy dobrym układzie pół roku. Nie chwaląc się mi to zajęło miesiąc ale tylko dlatego że mój brat tam pracował i kuzyn i ciągle w domu albo na urodzinach słyszałam o tej maszynie. Pewnie że mi się nie podoba, że tyle pracuję ale jeszcze tylko tydzień lub półtora.

Abnegat wiem jak to wygląda jak patrzy się z boku ale teraz chociaż nie mam papierów do roboty w domu, bo mogę zrobić w pracy w między czasie :)

A tak poza tym to łapię się na tym że chyba jestem już pracoholikiem. Na pocieszenie dziś byłam "tylko" 10 godzin.

Anonimowy pisze...

A ja znowu na szkoleniu. Krócej i przyjemniej. ;)
O pracy nie będę pisać, bo mam taką, ze sie nie da pogadać. :P

abnegat.ltd pisze...

Nic mnie nie zaskoczy. Wiem, ze niektorzy nie uznaja tego za prawdziwa prace (np. polskie prawo, he he) czyli dyzur lekarski. No, nie bede dyskutowal, swoje wiem. Potrafilem zrobic w miesiacu 580 godzin.

eee-live pisze...

Abnegat i Ty mówisz że ja dużo pracuję? :))) Ja maksymalnie miałam w miesiącu 230 godzin :)))
A dla mnie dyżur lekarski to taka sama praca jak każda inna :) Jedni pracują jako lekarz inni jako księgowa a jeszcze inni jako pracownik fizyczny.

Anonimowy pisze...

No ta ja mam rekord 392 more or less. Ale przy spaniu 4-5 h na dobę to mam omamy przy zasypianiu. ;P
Więc to krótko było.

eee-live pisze...

Wy pracoholicy :DDDDDD

Zadora pisze...

@eee-live
ja to rozumiem, my tu sobie tylko dywagujemy wokół tematu.
A jeśli Ty chcesz zarobić na godzinach i możesz, to co się pytać. Byłoby inaczej gdybyś nie chciała a musiałabyś.
Swoją drogą co to za maszyna - jakaś wtryskarka, formierka?
Jak byłem w fabryce we Wrocławiu też tak było. Za mało maszyn i specjalistów, produkcja przez półtory roku szła 7 dni w tygodniu non stop. Prawo pracy, 8 godz przerwy na dobę i 16 nieprzerwanie w tygodniu - heh. Dobrze ,że ludzie na produkcji chcieli zarobić, bo bez tego nie wiem jak bym to rozwiązał. W półtora roku się doinwestowaliśmy, dostawiliśmy obok halę, maszyny i wreszcie były wolne weekendy. Kierowałem tym bajzlem a w robocie siedziałem najdłużej. Na 9 w pracy o 20 w domu. Posiłek, i 10 znowu komp odpalony i do 2 w nocy nadrabianie tego, czego w dzień nie zdążyłem. Na weekend całe biuro szło do domu tylko ja palant jeden, żeby do Gdańska dojechać 6 godzin, wychodziłem z firmy o 20. Po roku na pysk padałem a mój syn jęczał jak mnie widział, tak zielony byłem ze zmęczenia. Ale rozumiem, czasowo tak można - byle na boga nie na stałe. Za to mam satysfakcję, bo niektórzy moi ludzie z produkcji, choć teraz ja w Gdańsku i poza firmą sami na naszej klasie piszą, żeby ich do grupy znajomych wpisać. To miłe, widać okazałem się dla nich człowiekiem.

eee-live pisze...

Agregat zgadłeś WTRYSKARKA :))) ale robi w automacie więc nie jest ciężko :) A taki zapiernicz to mamy tylko jak jest zamówienie do Niemiec, bo tam terminy gonią :)

Zadora pisze...

@dotty
Holandia, czasy studenckie, praca fizyczna przy cebulach Lilii
Dzień w dzień 12-13 godz czystej pracy (przerwy odliczane), w niedzielę dla relaksu tylko 7-8 godz. I tak 3 miesiące. W niedzielę nie wiedzieliśmy co z wolnym czasem robić. Sami chcieliśmy - nikt nie zmuszał. Ile to godzin w miesiącu nie chcę liczyć ale Twoja liczby - koszmar.

Zadora pisze...

eee-live
jakie tworzywa, jaki produkt?
Dbaj o słuch, bo moi ludzie po 20 latach na produkcji bardzo słabo słyszeli.

Anonimowy pisze...

Hehe. I tak abi jest lepszy, no chyba, że nie traktujemy poważnie jego pracy. ;P

Zadora pisze...

Kolana im chorowały od stania, plecy siadały od schylania. I to bez obciążenia ale przez tyle lat to szło chyba w miliony tych samych powtarzanych ruchów. No i wyłaziło...bikiem.

eee-live pisze...

Agregat różne tworzywa np. PP, PE, PA, algomerat, tarnofor i PCV. A wyroby różne. Np. kółka boczne do rowerków dziecięcych, kieszenie do łóżek.
Co do słuchu to niestety wiem że trzeba uważać. Jak wracam z pracy do domu to zawsze się na mnie drą że mam ściszyć radio albo telewizor. Po 15 minutach jest już dobrze.

Anonimowy pisze...

Ale Eee-live się przekwalifikowuje.

Zadora pisze...

@eee-live
słuch się szybko uszkadza i to trwale. Lepiej osłaniać choć niewygodnie. Ale uwierz, nie słyszeć jest jeszcze niewygodniej. Nawet jeśli już skończysz tą administrację i będziesz narażona na hałas jaki robi klawiatura komputera, to co już sobie załatwisz nie wróci. Sorry już nie truję więcej ale spytaj DjAbnega i Morphiego. Zdziwię się jak nie potwierdzą.

eee-live pisze...

Dotty dlaczego tak myślisz? Szczerze nie mam źle w pracy. Praktycznie 6 godzin siedzę, tworzywa ostatnio nie muszę sobie wsypywać, bo boją się że znowu zwichnę bark. W mojej okolicy nie dostanę lepszej pracy za porównywalne zarobki gdzie nie będzie na mnie ciążyła za duża odpowiedzialność.

eee-live pisze...

Agregat spokojnie zazwyczaj siedzę ze stoperami lub w słuchawkach. Nie chcę stracić słuchu. I wcale nie trujesz :))))

Anonimowy pisze...

Bo kończysz administrację (mój tok myślenia: uczy się = zmieni pracę).

Ja tam cię nie namawiam, ale w pewnym momencie poczujesz, że z tą odpowiedzialnością to jest tak, że nikt nie jest gotowy jej wziąć ale tylko niektórzy nie chcą się przyznać i biorą. ;P

Anonimowy pisze...

Tam niepotrzebne jest to tylko.

eee-live pisze...

Dotty ale ja tam gdzie pracuję mam dodatkowo "papiery" filii do zrobienia. Szczerze nie przeraża mnie ta odpowiedzialność ale jak bym chciała zmienić pracę to tylko budżetówka ( pewniejsza i bardziej stabilna praca) ale na razie nie planuję.

Anonimowy pisze...

Rozumiem, że "zrobienia papierów" to zebranie, opisanie i wysłanie do księgowości (a administacja z księgowością ma zawsze na pieńku). :D

eee-live pisze...

Dotty tak mniej więcej to wygląda. Ale u nas nie daje się odczuć, że administracja i księgowość mają na pieńku. Może dlatego, ze obydwie panie są nowe :) a ja w tym z nich w tej firmie siedzę najdłużej ;)

Anonimowy pisze...

Nie nadążam za Wami ;)
Zaczynacie od kawy, a potem ciągle o pracy.
To już wolę tę kawę.
Z tym, że ja lubię jednak tę z porządnego ekspresu ciśnieniowego.
W Bieszczadach potrafiłam chodzić codziennie kilka kilometrów pieszo, aby się takowej napić.

A chryzantemy to dla mnie po prostu jesienne kwiaty, żadne tam cmentarne.
Lubię mieć je o tej porze w domu.
Byle nie w kryształowym wazonie.

Anonimowy pisze...

Chwila przerwy w komentowaniu i juz zapomniałąm o podpisie.
To ja, konfliktowa :)

Anonimowy pisze...

Witaj Konfliktowa. Miło Cię spotkać. Byłam u Ciebie na blogu. I Nic. ??
maria

Anonimowy pisze...

@ A-Z Albo bierzesz co Ci daję, albo nic. Przecież wiesz, że mam najlepszego na świecie męża który ma wyłączność na niektóre sprawy. Nie mogę Cię mamić.
Oferta jednak moim zdaniem nie jest zła: ja będę wielbić, a Ty zimny drań. Wzajemność to w innym kierunku trzeba skierować(ulżyło Ci, co?).
maria
Kawę zrobiłam. REWELACJA Będę teraz szpanować.

Zadora pisze...

@Maria
Co ja mam brać jeśli Ty mnie naprawdę w ten sposób nic nie dajesz?!;)) A drań to nie ja (nigdy się nie przyznam). Męża pozdrów ode mnie i życzę mu, żeby skupiał na sobie całe Twoje uwielbienie, niekoniecznie platoniczne tylko. Dobrowolcem ostałas!
Fajnie, że kawa Ci wyszła, Ty to wytrwała jesteś. Respect. Miłego "szpanowania". :D

Anonimowy pisze...

Dałeś mi słusznie po łapach i dalej będziesz się gniewał? Przepraszam!
maria

Zadora pisze...

Eee to ja się mam za coś gniewać? Coś przeoczyłem? :)) No wiesz czasem słabo kumam. Posłużę się znowu językiem filmowym w wykonaniu Toma Hanksa z "Filadelfii" - "Proszę mi to wytłumaczyć jak 3 letniemu dziecku".

Anonimowy pisze...

To Ci tłumaczę: wszystkie miłe i dobre słowa które ode mnie usłyszałeś są prawdziwe( wiem co mówię). I tyle.
maria

Zadora pisze...

@Mario
;)) ;)) ;))
:D
;0
:P
Albo powiem jak pan S. "Ciiiicho wieeem"! :D
Dziękuję

eee-live pisze...

Agregat nie przypominam sobie żebym pisała, że masz się za co gniewać. Jeżeli chodzi o tekst że nie trujesz to była odpowiedź na Twój wpis z godziny 20.59 ( napisałeś że już nie trujesz) ;)

Zadora pisze...

@eee-live
to do Marii było bo mi napisała "Dałeś mi słusznie po łapach i dalej będziesz się gniewał?"
A ja poczucie humoru sobie rozwijam i nie często gniewny bywam. Tak, że proszę wyłączyć komplikatory i temat skończyć.

Zadora pisze...

A to "Eee" to było długie (inteligentne) e a nie adres do Ciebie eee-live. ;D

eee-live pisze...

A to wtedy w porządku :)))

Blog Widget by LinkWithin