W życiu jak w piosence - "Karuzela, karuzela, na Bielanach co niedziela".
Lud bogobojny dzień święty święci. A jakże, zgodnie z naukami.
Kościół, rodzina, przyjaciele, bracia więksi i mniejsi, radość i miłość.
Lud bogobojny dzień święty święci. A jakże, zgodnie z naukami.
Kościół, rodzina, przyjaciele, bracia więksi i mniejsi, radość i miłość.
Wystarczy namiastka wiosennego słońca w lutym i już to czują, już ich ciągnie.
Najpierw kościółek koniecznie z rana, z rodziną, żeby reszta dnia została do innych celów.
Wymodleni, rozgrzeszeni zajmują się socjalizacją w swojej grupie społecznej i poprawą wizerunku ściśle związanego ze statusem społecznym.
_
Merca można z garażu wystawić, wypucować, niech sąsiady widzą. A w głębi pustego chwilowo, ciemnego garażu rozgrzać krew w zmarzniętym ciele czymś procentowym do zasobności kieszeni przystającym.

A to wszystko dokąd? Tam gdzie i inni im podobni oddają się gromadzeniu powodów do spowiedzi przed mszą w kolejną niedzielę.

A może to inne wyznania są, innej wiary ludzie, nie żeby zaraz małej wiary ale po prostu innej?
Mają dzień święty w innym dniu albo dzień święty obchodzą wg. własnych rytuałów?

Karuzela co niedziela!
8 komentarzy:
Chyba jestem zbyt grzecznym człowiekiem małej wiary i się nie mogę nigdzie wpasować. ;P
Dotty, jak sią cieszę widząc Cię ponownie. :)) OK now?
Ty jesteś bardzo małej wiary człowiekiem, prawie tak małej jak ja.
Jak dla mnie nał is wery ołkej, a teraz tylko przekonać innych, że tak już zostanie i może być tylko lepiej. ;)
Greg znowu treść Twego wpisu zmusiła mnie do myślenia. A i tak nic mądrego nie wymyśliłam :( Nigdzie nie mogę się wpasować. Dla mnie niedziela to dzień w którym odpoczywam po bardziej lub mniej męczącym tygodniu :) pod warunkiem że nie jestem w szkole.
eee-live
nie ma obowiązku wpasowania się. Trzeba sobą być, a za stadem iść tylko wtedy gdy sami tego chcemy a nie dlatego, że inni tak robią.
A płynna wisienka pod płotem budowy to już całkiem dla mnie odpada.
dotty
nał is wery gut! :D super (po austriacku zupaa!)
Greg no dla mnie też wisienka nie jest szczytem marzeń :)
Ech, Agregat, od razu widać, że tylko teoretyzujesz.
Natychmiast wyłowiłam błąd rzeczowy.
Merca to się już przed kościołem z garażu wyprowadza ;P
konfliktowa
Pewnie, że teoretyzuję: Merca nie mam, garażu zresztą też, koścół jako pozycja w moim rozkładzie jazdy nie istnieje i nigdy nie istniał. I krew do krążenia pobudzam kawą w miłym miejscu a nie "wisienką" pod płotem budowy (choćby to był plac budowy hotelu Hilton nawet). ;P
Prześlij komentarz