Idea "Spotkań z ciekawym człowiekiem" ma się dobrze. Gorzej z realizacją.
Ani człowiek nie okazał się ciekawy ani realizacja nie zbliżyła się nawet do profesjonalnej.
Raczej z obu stron wylazła "radosna twórczość", żeby chałturą tego nie nazwać.
Ale o czym mowa?
I cóż ja głęboki amator fotografujący dowiedziałem się od tego "ciekawego człowieka".
Dowiedziałem się, że właściwie on nie wie po co para się fotografią. Jedyne co powiedział to, że zainteresował się jej stroną techniczną, chciał umieć to robić w ciemni, popstrykać itd. Całkiem nieprzekonująco to mówił. Gdyby chociaż powiedział (jeśli tak jest), że robi to dla pieniędzy! Ale nie, tego też nie powiedział.
Może coś pokazał?
No wyświetlił nam po prostu slideshow (prezentacją tego nie nazwę) swoich zdjęć modowych i drugi slideshow zdjęć z Sudanu.
Ale jaki powód wykonania zdjęć w Sudanie podał "ciekawy człowiek". Kończył używanie analogu przechodząc na cyfrę i chciał wypsztykać wszystkie materiały światłoczułe, które zalegały mu w lodówce. A co chciał pstrykać. Jak sam powiedział - "no takie ładne zdjęcia, żeby były". No ładnie się pokazał!
Ja amator jestem ale kurcze ciocia Klocia z wyjazdu do Pcimia (nie potrzebny Sudan) jak ma szczęście trafić na dobre warunki i światło, to nieświadomie strzeli lepszy materiał "z wycieczki".
Po co człowiek przyjmuje zaproszenie na udział w takim spotkaniu. Czy chce coś zaprezentować? Czy chociaż może się przedstawić od strony z tematem spotkania związanym? JP chyba sam tego też nie wiedział. Po podaniu nazwiska na początku spotkania nie nastąpiło nic. Ani rozmowy, ani wykładu ani wprowadzenia nawet. Byle jak, przypadkowo zmontowany slideshow po to, żeby po jego przerwaniu, też w przypadkowym miejscu poprosić o pytania z sali. A do czego te pytania miały nawiązywać? Na jaki temat pytaniami mieliśmy pogłębić wiedzę czy informacje, jeśli ze strony "ciekawego człowieka" ani organizatorów nic nie usłyszeliśmy!
Właśnie, organizatorzy! Spotkanie bez przedstawienia zaproszonej osoby. Bez żadnego wprowadzenia.
Ech bylejakość z obu stron.
Chyba, że JP żyje w przekonaniu swojej małojeckiej sławy i uważał, że każdy kto przyszedł na spotkanie zna jego samego i jego "twórczość" lepiej niż on sam. To samo ze strony organizatorów.
To może nie bylejakość tylko woda sodowa?
Ale ja jestem amator i wiedzę na temat fotografii mam minimalną i mogłem nie zrozumieć ideii i przesłania tego spotkania. Odwołam się do innych opinii ludzi znacznie bardziej odemnie przygotowanych i kompetentnych, żeby własne zdanie wyrazić. Iczek i mmtrójmiasto. Myślę, że nie ma co szukać dalszych opinii. Iczek i mmtrójmiasto byli mimo wszytko łaskawi dla "ciekawego człowieka" Jacka Piotrowskiego. Antyidol to chyba właściwe słowo, na które zasłużył na tym spotkaniu.
2 komentarze:
Trza go było wyśmiać jakżeście go mieli pod ręką. :P
Docik, po co? Co to by zmieniło w tym gościu? On z resztą jest potrzebny na tym świecie jako dolny poziom odniesienia i przestroga. Nie ważne, że robi modowe niezłe zdjęcia. Ważne dlaczego i ważne, żyby nie stracić pasji i frajdy tak jak on to chyba zrobił. Ja widziałem tylko znudzonego, nadętego gościa, który pieprzył o tym ile asystentek mu potrzeba i ile lamp w studio (dochodząc do 15 szt.!) Ciekawe kiedy uwierzy, że jak zechce to mu zleceniodawca da fundusz na światło wybuchu atomowego, żeby całkiem oświetlić wszystko! :)
Prześlij komentarz