Mimo tego wszystkiego co ludzkość dokonała w swoim rozwoju przez tysiąclecia, człowiek jako jednostka pozostał pierwotnym łowcą. A rodzina jest odzwierciedleniem jego grupy łowiecko- zbieraczej. Współczesne sklepy, obyczaje i zachowania zakupowe to współczesne tereny łowieckie z myśliwymi podkręconymi konkurencją pokarmową i z ich narzędziami łowieckimi (wózkiem, gotówką lub kartą kredytową, itd.).
Cały ten okres świąteczno sylwestrowy zamknął się dla mnie nieprzyjemną klamrą. Wiadomo, jeśli masz lepsze narzędzia łowieckie a innych ich pozbawisz, Twoja szansa na sukces w polowaniu rośnie.
Rano w wigilię pojechałem do Makro zrobić ostatnie zakupy. Nie lubię jeździć z wózkiem między regałami, przepychać się między ludzmi i innymi wózkami. Po co? Zwykle zostawiałem wózek przy wejściu w alejkę i przynosiłem do niego to co potrzebowałem. Tym razem podobnie, zaraz po wejściu do Makro zostawiłem wózek i podszedłem do jakichś produktów, które mnie zainteresowały. Minuta, dwie odwracam się - wózka nie ma. Pal licho 2 zł. Ich tam nie było ale tam siedział super żetonik, który nosiłem przy kluczach, nie zawracając sobie głowy drobnymi w potrzebie. Wku....em się trochę i zacząłem namierzać gości z kompletnie pustymi wózkami. No i nie znalazłem. Diabli wzięli żeton, jakiś sprytny łowca, pewnie świeżo po spowiedzi przed wigilią, ukradł mi wózek dla dwuch złotych.
Zostałem okradziony w wigilię. Co z tego, że z potencjalnych dwuch złotych (pewnie na to liczył złodziej)? Ale to kradzież wigilijna. Piekło.
A dzisiaj, w pierwszy poświąteczny dzień roboczy klamra się domknęła. To już w ogóle wygląda na paranoję. Wziąłem mały koszyk na mały wózeczek za linią kas - to jest bezpłatne. Pojechałem w sklep. Wrzuciłem jakieś drobiazgi do koszyka. Postawiłem go na początku alejki, podszedłem 10m po żwirek dla kotów, wziąłem go do ręki, wróciłem i ...wózka już nie było! 15 m od lini kas gdzie koszyków i wózków stoi do woli. A moje drobiazgi wyrzucone na półkę obok i jakiś pieprzony łowca zabrał mi narzędzie łowu!
Coś z tego rozumiecie? Bo ja nie. Po prostu ręce mi opadły. To jest już poza moimi możliwościami pojmowania. A jak nie jestem w stanie czegoś zrozumieć to budzą się we mnie pierwotne instynkty. Gdybym dorwał gościa urwałbym mu wszystko co ma do urwania. Wózek mógłby sobie wtedy zatrzymać. Ja bym przeszedł te 15 m do kas po następny.
Całe to świąteczne gadanie o miłości, nakrycia dla niespodziewanych gości, chodzenie do kościoła na pasterkę, dzielenie się opłatkami nie zmienia faktu, że nadal jesteśmy w swojej masie prymitywni, egoistyczni, "po polsku" cwani, bałamutni i zakłamani. Wrota do polskiego piekła są w naszych duszach i sumieniach. Tak wielkie jak drzwi w Galerii Bałtyckiej, którą gawiedź przezwała Galerią Bandycką a przy tym niedaleko jest od ulicy Partyzantów potocznie nazywanej Banditen Strasse. Pewnie chodzi o obyczaje panujące w galerii i okolicach. Słowo galeria pasuje do tego wybitnie.
13 komentarzy:
Daj spokój, to tylko koszyk. Śmiej się z tego.
Carol, nie o koszyk chodzi, przecież wiesz! Właśnie dlatego, że to taki drobiazg, to takie zachowanie oznacza kompletne zdziczenie. A my mówimy o systemach wartości, katolickich sumieniach i podobne bzdety. Ech, szablę człowiek przypasał by do boku i powywijał jak... znany aktor w Zachęcie onegdaj.
przecież wiem :)ułańska fantazjo.
Dobrej nocy.
Witaj ,miło było ciebie zobaczyc przykolejnej sesji kawowej.Do usłyszenia
kawa na kółkach
ps.jezdzisz na nartach?
Nic dodac nic ujac. Akurat koszyk to bzdet - ale to nasze polskie chamstwo i sobiepanstwo, nie mowiac o wolnosci i ku.stwie moze zostac wybite jedynie przez ogolnonarodowy zryw powstanczy. Wtedy jestesmy narodem.
Ktos, nie pomne kto, pisal juz ze "nasz narod jak placek krowi - z wierzchy suchy i plugawy a w srodku wiadomo co".
Kawa
Strasznie się mijamy, miło było cześć powiedzieć.
Na nartach zwykłem jeździć.
jedni zabierają koszyki, inni z kolei na siłę chcą się przepchnąć ze swoim chociaż widzą, że miejsca NIE ma... ah, Polacy - często widzimy tylko swój koniec nosa i nic poza nim ;-)
metaksa
AZ normalnie chamstwo i drobnomieszczaństwo :( Fakt że nie wszyscy ludzie są tacy ale mnie by jasna cholera trafiła jakby mi się takie coś zdarzyło a znając mój charakter to pewnie bym jeszcze awanturę na cały sklep zrobiła ;)
Wiem o co biega. Jak mi kiedyś wykieszonkowali portfel (na szczęście raz w życiu) to się czułam jakby mi ktoś w mordę dał (a tu nie ma komu oddać - co za bóól :P). Z drugiej strony jednakże nie można zaraz wyciągać do tego narodu (tudzież innych sztandarów). Ludzie są różni wszędzie na świecie. Charakterki we wszelkich odcieniach szarości. Trzymaj się a jak dorwiesz "myśliwego" to też się zabaw w człowieka prymitywnego. :P
Greg, nie irytuj się- szczerze, to mnie czasem wpieniały wózki porzucone bez właścicieli. Bo: tarasują drogę i stoją jak te krowy. Ja bym kopnęła ten wózek gdziebądź, żeby nie miotał się pod nogami. I tak też ktoś mógł go potraktować.
A w ogóle to takie duże sklepy mnie przerażają od zawsze:D
annablack
Ale ja zawsze stawiam je z boku właśnie, żeby nie przeszkadzały i ni mniej ni więcej również dlatego z nimi nie pcham się w alejkę. Tych wózków co w alejce razem z "kierowcą" tarasują całe przejście nie masz ochoty kopnąć gdziebądź?
Super- czy hipermarket to piekielne miejsce jest-zgadza się.Oprócz przebojów z wózkiem można kupić na wpół opróżnione opakowanie tabletek, jogurt do picia, którego wcześniej ktoś skosztował itp.Jeśli to się nie zdarzy to zawsze jest szansa zostania okradzionym w kolejce do kasy, a jeśli i to cię ominie, to masz jeszcze szansę się wkurzyć przepakowując zakupy do auta,gdy widzisz, że większośc rzeczy jest skąpana w soku marchewkowym, na który zdecydowałeś się w ostatniej chwili.
PS
Najostatniejsza szansa na wkurzenie, to gdy widzisz, że nie masz do czego przełożyć zakupów, bo samochód...zniknął- to akurat zdarzyło się mojej znajomej.
randi6
Taaa... od świat może rozboleć głowa. Szczęśliwie już minęły i znowu można na nie spokojnie czekać przez cały rok :-)
Prześlij komentarz