To jest ten kawałek Gdańska, z którym ostatnio identyfikuję się najbardziej. I zostawiam tam swój nietrwały ślad.
A kiedyś było to takie parszywe miejsce przed hotelem Monopol.
Dla kogoś, kto pracuje albo w domu albo gdzieś w Polsce, to jeden z niewielu pozytywnych argumentów, żeby wyjść z domu.
Inne sprawy popychają mnie przez konieczność lub negatywne odczucia do zniwelowania choćby doraźnie.
To miejsce dla mnie ma wyłącznie konotacje ze słowem chcę.
Wiele innych głównie ze słowem muszę. Albo nie mogę. Albo nie chcę.
6 komentarzy:
Świetne zdjęcie! Takie bardzo miejskie, brudne (jak dla mnie to wielki plus) i żabia perspektywa (to też pasuje) A to winietowaniem nadaje taka ponadczasowość - bo przecież teraz już nie ma takich obiektywów. No i dobra kompozycja! Wiec szacun! Kurcze możne nie powinienem tak oceniać? Może wystarczyło powiedzieć ze jest OK. no nie wiem...
Na fotografii to się nie znam.
Ale "chcę" to w moim zasobie leksyki widnieje największą czcionką.
konfliktowa
Dobrze miec takie cos - miejsce, zajecie - w ktorym mozna sie na chwile schowac z uczuciem ze jest OK. Dla wlasnego zdrowia psychicznego.
Strzal ze schodka?
Ze schodka, ale tam siadać nie wolno bo on nie wytrzymuje obciążenia.
Do zdjęć przynoszę własne rozkładane krzesełko, to samo, które jest na zdjęciu u Iczka.
Agregat zawsze lepiej mieć miejsca związane z "chcę" niż z "muszę".
A co do zdjęcia to jak dla mnie bomba :)
Jak chcę to tych miejsc co chcę sam szukam, nie czekam aż się znajdą. Te miejsca co muszę nawiedzam tylko kiedy muszę.
Prześlij komentarz