To taka zabawa, bardziej oparta na dalekich skojarzeniach niż na fotografiach. Trudno tu o finezyjny obraz. Przyszło mi to do głowy po zrobieniu fotografi zamieszczonej na blogu 8 grudnia. Wtedy posłużyła mi jako kanwa do zbudowania innego tekstu ale stała się także zaczątkiem tego co możemy teraz nazwać prześmiewczo Cyklem Wrota Piekieł.
Bo dlaczego piekło ma budzić nasze skojarzenia wyłącznie przez krwistą czerwień i mroczną czerń? Czerwone drzwi w mroku strzeżone przez maszkarona z portalu, pokazane na fotografii z 8 grudnia wiodły tak na prawdę do przybytku rozpasania i wodzenia na pokuszenie (heh) czyli po prostu pubu. OK kojarzyły się z występkiem.
Piekło miewa ten urok, który mógłby spowodować, że nawróciłbym się na ścieżkę wiary. Niebo nie ma dla mnie tej siły. Bez piekła nie ma nieba, bez grzeszników nie ma świętych. Samo słowo "nawracanie" zakłada przecież ściśle określony kierunek zmian i oba stany brzegowe jako niezbędne w tym procesie.
Dzisiejsze ujęcie na fotografii, choć znacznie jaśniejsze, niczym pozornie nie wyróżniające się jest mimo to mroczne i ma swoją symbolikę kary i potępienia. I smaczku tylko dodaje to, że kara może być za winy urojone a potępienie poprzedzać może wyrok na piekło skazujący. Iście diabelski przybytek.
Mam już inne fotki do cyklu i parę pomysłów ale wodził Was będę na pokuszenie pokazując kolejne powoli, w pewnych odstępach czasu. Popuśćcie wodze fantazji, rozejrzyjcie się wokoło, ileż tajemnych wejść do świata mroku jest wokoło nas. I ile sług ich pilnuje.
34 komentarze:
Izba skarbowa jako piekło? Bardzo prześmiewcze. ;)
...w sumie racja...
Wpiekle jest zimno, urzedniczo i nieludzko ;)
Wg Biblii piekło jest wydarzeniem, a nie miejscem: "... I spadł z nieba ogień, i pochłonął ich".
Mnie jakoś wodzi na pokuszenie ;)
O dziwo, kojarzy mi się z czymś ekscytującym i intrygującym.
Może dlatego, że grzech kojarzy mi się z przyjemnością.
Każdy urząd z kolei przeraża mnie.
To uczucie zrodziło sie we mnie po lekturze książki T. Berezy.
Przeczytałam ją z trzydzieści lat temu i od tamtej pory ten strach mam zakodowany w mózgu.
Gdy miałabym przekraczyć progi tak solidnego wejścia jak na tej fotografii, miałabym niezłego stracha ;)
konfliktowa
Podoba mi się pierwsza część komentarza Konfliktowej
Wszystko co jest przyjemne jest niemoralne, szkodliwe albo prowadzi do tycia.
Nie mam zatem złudzeń. Pochłonie mnie ogień piekielny.
Niebo kojarzy mi się z nudą, ku przerażeniu siostry-teolożki.
konfliktowa
@konfliktowa
Poproszę o tytuł Berezy. Ciekawe co tak Cię przeraziło?
@abnegat
jeśli mogę wybierać to z tej trójcy zdecyduję się na przyjemności niemoralne. ;P
Choć te od tycia też są mi bliskie.
odmówmy więc razem: Piekła naszego powsze...
No to widzę że wszyscy spotkamy się w piekle ;) Bo życie jest zbyt kruche żeby rezygnować z przyjemności :)
Ta powieść Berezy to "Urząd".
Przeczytałm ją chyba w ósmej klasie podstawówki. A wtedy literatura silnie na mnie oddziaływała.
Wzbudziła we mnie strach.
Przed urzędem i urzędnikami.
Pokazuje urząd jako bezduszną machinę, człowiek wpada w jej tryby i nie ma juz dla niego ratunku. Zostaje pokonany.
Agregat, a co Ty, jako niewierzacy,thybl sądzisz o tym:
"Ona wierzy w Boga z powodu swoich defektów i wie o tym. Gdyby nie miała defektów, to by nie wierzyła. Ona wierzy w Boga, ale jednocześnie wie o tym, że Bóg to jedynie plaster na jej psychofizyczne defekty".
Witold Gombrowicz "Iwona,
księżniczka Burgunda"
konfliktowa
Zabawne, jak wielu ludzi wyobraża sobie piekło jako nieustającą imprezę w towarzystwie przystojnych bandytów i pięknych ladacznic :D No, niby wiemy, że będą tam też Hitler i Stalin, ale co tam, możemy ich ignorować-niech se siedzą w kącie.
Ale wyobrazmy sobie piekło jako nieustającą nielubianą pracę lub czynność np.mycie okna,rozmrażanie lodówki czy inne szorowanie podłogi to..toż to istne piekło!
Kłaniam się
randi6
Randi no ja nie mówię że w piekle będzie cacy tylko że niekoniecznie chcę rezygnować teraz z przyjemności.
No cóż, moja wyobraźnia dryfuje jakoś wyłącznie w stronę przyjemności ;)
No i mam cichą nadzieję, że Hitler ze Stalinem nie będą juz niebezpieczni.
Mam do nich kilka pytań.
Zwłaszcza do "największego językoznawcy".
Czysty koniunkturalizm. Połowa Polaków wierzy w taki sposób, rozumiesz "na wszelki wypadek" gdyby jednak okazało się, że po drugiej stronie jest jakiś sędzia i kara. Albo wierzą za coś na zasadzie: Ja będę chodził/ła do kościoła i paciorek zmówię a ty odpuścisz/załatwisz/dasz/wyleczysz/odpłacisz mi: ... (tu wpisz to co samemu wyczyniasz). Nie sądzę,żeby powroty ludzi starszych do wiary były często wynikiem refleksji, przemyśleń i potrzeby duchowej. Sądzę, że częściej to kwestia rachunku sumienia, lęku przed śmiercią (niebytem), świadomości swoich niecnych czynów i niskich pobudek, którymi mogli w życiu się kierować a już się tego odmienić nie da. Lęk z poczuciem winy moim zdaniem jest częściej niż nam się wydaje motorem wiary. Nie często spotyka się ludzi wierzących szczerze ale bez pierwiastów fanatyzmu. Wierzących w sposób światły. Wtedy nie jest potrzebna personifikacja boga i innych aspektów wiary. Wtedy jest to moim zdaniem bliższe wewnętrznie ustawionemu systemowi wartości i wcale nie musi się bogiem nazywać.
Znów się nie podpisałam.
Przepraszam.
konfliktowa
Eee-live, wiem :)
Rezygnacja z przyjemności bez sensu, bo i z przyjemnosciami życie czasem trudne jest piekielnie... .
randi6
@randi
pamiętam z dawnych czasów studenckie praktyki robotnicze. Trzeba było siedzieć 8 godz a często nic nie było do roboty. To ja już wolę myć okna. Nie ma gorszego piekła jak nie mieć nic do roboty ani nie mieć żadnej pożywki dla mózgu/myśli.
Największego językoznawcę i jednocześnie obiecującego choć nigdy nie spełnionego poetę to ja czniam i nie mam do niego wcale pytań. Dla niego największą karą byłoby gdyby nikt go nie zauważał i z nim się nie liczył. Ignorować!
Wiele w tym prawdy.
Wypisz, wymaluj sama się tak zachowałam.
W dramatycznej sytuacji, oczekiwałam cudu. Cud nie nastąpił.
I co powtarzam?
Że mam żal do Boga.
konfliktowa
W dramatycznej sytuacji każda forma nadzieji jest OK. Moc leczenia jest w nas samych w większej dawce niż mogłoby się wydawać. Każdy jej wyzwalacz jest do zaakceptowania. Później można się obrażać ale najgorsze się przeszło. Innym aspektem jest pytanie: czy to wogóle ma coś wspólnego z wiarą w boga?
Słyszeliście ulubioną piosenkę Stalina "Suliko"?
Alosza Awdiejew zwykł powtarzać, że nie pojmuje tego.
Że ktoś taki mógł byc zdolny do wzruszeń...
Co do wiary i oczekiwania cudu to niestety też tak miałam :( Ale chyba z tego wyrosłam ;)
AZ i zgodzę się z tobą na temat że ludzie starsi wracają doi wiary z obawy przed niebytem.
Zadora
no własnie :)Twoją karą w piekle mogłoby być przymusowe nic nierobienie i brak pożywki mózgowej wywoływany przez np. natychmiastowe zapominanie tego, co wymyśliłes przed chwilą albo jakieś zapętlenie myślowe
randi6
Na tym polega perfidia tej idei.Ja nie twierdzę, że tak jest i nie twierdzę, że piekło jest, ale jeśli by było, to tak to sobie wyobrażam.
randi6
Czy to w ogóle ma coś wspólnego z wiarą w Boga?
"Cud jest najukochańszym dzieckiem wiary"
Johann Wolfgang Goethe
konfliktowa
Konfliktowa no moim zdaniem ma. bo ludzie podchodzą do tego w ten sposób, że jeśli Bóg istnieje to niech to udowodni i sprawi dla mnie cud.
Powtórzyłam tylko pytanie Agregata.
I odpowiedziałam cytatem :)
Gdyby zdarzył się cud, byłabym pewnie człowiekiem wielkiej wiary...
O choinka! Znowu nie doczytałam :( Przepraszam :)
Taaak ten sam Goethe zdaje się, umierając powiedział na koniec "więcej światła". Czy to znaczy, że tam ciemno było?
Co do Stalina i Hitlera w poprzednim chyba Fokusie Historii był artykuł na temat ich objawionych w młodości talentów. Stalin był uzdolnionym poetą ze zdolnościami językowymi a Hitler wcale nie był takim złym pacykarzem, sprzedając lanshafty pewnie zarobiłby na życie. I to co się z nimi stało później to chyba odwrotność cudu!
Właściwie czy jest słowo znaczące odwrotność cudu? Ja nie znam. A jeśli na świecie coś nie ma swojego przeciwieństawa to po prostu nie istnieje. Jest tylko ideą, tak jak sam ideał.
Antonimem cudu jest mechanizm standardowy, czyli zwykła kolej rzeczy
konfliktowa
Czyli piekło jako antonim nieba jest mechanizmem standardowym?
To mi się podoba. :D
Piekło jako zwykła kolej rzeczy, żadnej kary, tylko nagroda za przełamanie mechanizmu standardowego! :)) Wejście do nieba jako cud!!!
Agregat, zajrzyj tu: http://lopovsvetla.blogspot.com/
Najświeższy post.
Piękne :)))
konfliktowa
Swoją drogą potrafisz tak przekonująco interpretować, że Tobie byłabym sklonna uwierzyć, że Ziemia jest płaska.
Ale piekło - niebo to już opozycyjna para.
Nie kombinuj zatem.
To jest cudne! Nie wiem jak to wynalazłaś ale post http://lopovsvetla.blogspot.com/2008/12/bdmy-poboni-na-serio.html i opowieść studenta jest warta nagrody Nobla a nie tylko oceny 5 z egzaminu.
W takim razie błędnie nazwałem swój post i cykl. Powinien się nazywać Wrota Niebios bo tylko niebiosa nam zostały. Okrzyki "Oh God" przez cały wieczór, cóż za piękny przykład pobożności, bardzo przekonujący do religii, którą wyznawali tego woeczora.
Prześlij komentarz