czwartek, 29 kwietnia 2010

Wisenny koktajl Mołotowa...

w sensie wywołuje płomienie o dowolnej porze ;-)

wtorek, 27 kwietnia 2010

Wrota piekieł - Uderz w stół...


a nożyce się odezwą (czytaj: bazarowa konkurencja naśle Ci kontrole) :)
Wiadomo, od jakiegoś czasu to miejsce (w sensie blog) nie było specjalnie anonimowe, ale też niespecjalnie mi to przeszkadzało. Nic takiego strasznego tu nie wypisywałem (od dawna wypisywałem coraz mniej), golizną nie epatowałem, grubym słowem nie szafowałem. Ot takie sobie pstrykanie z wymądrzaniem.
Ale co dla mnie jest czasem niewinną igraszką dla innych już takie jest niekoniecznie ;).
Konkurencja dobrała się do bloga i zapłonęła "słusznym" oburzeniem w komentarzach do jedynego, poświęconego im wpisu. Co z tego, że z czasowym poślizgiem godnym szachisty korespondencyjnego choć z reakcją na poziomie początkującego warcabisty?
Postawiłem ja sobie obok mojej kawy okulary przeciwsłoneczne. Namawiał mnie człowiek, który z tego żyje, wahałem się, nie chciałem samochodzika zasłaniać. Ale się zdecydowałem. Jeszcze nie zdążyliśmy ich dobrze rozstawić, a "konkurencja" z wesołomiasteczkowego samochodzika, która jakiś czas temu bezczelnie zerżnęła z nas pomysł na biznes i rozstawiła się 10 m od nas, poczuła się zagrożona w swoich "interesach". Obfotografowała nas i zaczęło się "wielkie prężenie muskułów". Po 2 godzinach mieliśmy straż miejską, która nagle nabrała "uzasadnionych" podejrzeń, że handlujemy tam nielegalnie, zajmujemy więcej miejsca niż płacimy, nie mamy umowy na wywóz śmieci i takie tam inne fajne pomysły. Kilka wizyt stanowiło dla nas miłe urozmaicenie w "codziennej monotonii" robienia dobrej kawy. Przy okazji, gdy zadałem pytanie "kogo mi tu jeszcze naślecie", dowiedziałem się paru rzeczy na mój temat, w tym tego, że jestem chorym człowiekiem (czytaj na głowę) bo wypisuję głupoty w internecie, że w sumie robię im reklamę i takie tam inne, wsparte głęboką analizą smaczki.
Co tu dużo gadać. Czas było bloga zahasłować i gościć tu tylko zaprzyjaźnione osoby.
A że zaraz potem, zaczęło się dziać dużo innych rzeczy i czas na blogowanie bardzo się skurczył, a do tego dostęp do netu był bardzo okazjonalny, to i wyszła duża przerwa i też nie wszystkich zdążyłem zaprosić na bloga.
Będę teraz, mam nadzieję powoli nadrabiał zaległości.
Pozdrawiam odwiedzających, może pomożecie mi zdiagnozować na co właściwie jestem chory :-D?

Koza u woza

sobota, 3 kwietnia 2010

Wielkanoc

Wszystkim odwiedzającym życzę wspaniałego czasu w trakcie świąt wielkanocnych.

I ja też ;)

Niestety, z kilku istotnych powodów mój blog w najbliższym czasie zostanie zahasłowany.
Miłe osoby, które tutaj zaglądają, proszę o kontakt mailowy przez profil, wtedy drzwi nadal pozostaną dla Was otwarte.
A reszta? Reszta jest milczeniem.
Blog Widget by LinkWithin