poniedziałek, 28 września 2009

niedziela, 27 września 2009

piątek, 25 września 2009

Sekspreferencje?


Deklaracja stylu podana od przodu auta a zachęta "spróbuj mnie wziąć" od tyłu! 8-o
Jaśniej już chyba nie można.
No chyba, że to emanacja przysłowia o tej krowie co dużo ryczy a mało daje. (sic!)

poniedziałek, 21 września 2009

sobota, 19 września 2009

Trwały związek


Kiedyś to były odrębne byty, bogate swoją młodością, wyprostowane swoją siłą. Aż los na drodze dalszego istnienia jednego z nich postawił drugie. Ich związek rozpoczął się z wolna, prawie niezauważalnie dla otoczenia i ich samych. Czas związał ich nierozerwalnie. Choć wzajemnie sobie szkodzą to odrębnie już egzystować nie mogą. Trwają w toksycznym związku, bez którego całkiem znikną, przestaną istnieć. Są dla siebie zarówno podporą jak i utrapieniem. Trwanie w bólu.

piątek, 18 września 2009

Druga strona medalu...


czyli "warszawka". Choć zjawisko też nie obce w innych miastach.
Geriatron solaryzowany za kierownicą, quasi trophy wife, Jaguar prawie na wypasie, roślinki do ogrodu strzyżone na pseudo bonsai. Kupione na wyprzedaży na zakończenie targów "Zieleń to życie".
I jak to przewieść? Po co wydać kilkadziesiąt złotych na taksówkę bagażową, która czeka 10 m dalej? Zapakuje się rośliny za grubą kasę do Jaguara, trophy wife upchnie się pomiędzy i pojedziemy do rezydencji. W jakim stanie dojadą starannie pielęgnowane wystawowe rośliny przytrzaśnięte bagażnikiem, wystawione przez boczne okno, szarpane pędem powietrza w czasie jazdy?
Czy to ma sens? Tak, z punktu widzenia naturyzowanego stolicznika, ma to sens głęboki. Takie życie pełne pozorów musi być wypełnione przedmiotami pozory statusu uprawdopadniającymi. Wszystko na quasi wypasie, przynajmniej z wyglądu lub wg. schematycznego postrzegania. Ale serwis i to czego nie widać jest za taniochę, prowizorycznie i bez klasy.
Ale do noworusów jeszcze daleko :D

czwartek, 17 września 2009

Stolica

Byłem w Warszawie już tak wiele razy, że trudno było by zapamiętać. Lubię to miasto, z wielu powodów. Moje pierwsze negatywne wrażenia sprzed bardzo wielu lat stopniowo ustępowały. Schematy się nie sprawdzały. Wrażenia ulegały zmianie. Tak jak początkowo wydawała mi się szara, kamienna, pustynna, nieprzytulna, tak po latach nauczyłem się i wiem, że jest różnorodna, zielona, bywa przyjazna, miejscami urokliwa. Tak jak wiele innych miast ma swoje smaczki i cechy charakterystyczne.
W tym właśnie problem, że jak wiele innych miast. Nigdy jakoś nie poczułem jej "stoliczności". Tego, że to jest to szczególne miasto, nie ze względu na instytucje ale ze względu na swoją wyjątkowość mające rzeczywisty status stolicy. I dopiero ostatnio, patrząc na nią głęboką nocą, przez szeroko odsłonięte okno z 38-go piętra Mariota, poczułem właśnie tą jej "stoliczność". I spodobała mi się jeszcze raz z tym nowym dla mnie odbiorem jej osobowości.
Nie lubię warszawki ale Warszawę lubię i w jej codziennym wymiarze i historycznym. I lubię wielu warszawiaków, których poznałem bliżej. Zyskują przy bliższym poznaniu.
Tych z warszawki lepiej nie poznawać a już na pewno nie bliżej. Ale tego typu ludzie są też w wielu innych miastach tyle, że mniej się w oczy rzucają.

środa, 16 września 2009

wtorek, 15 września 2009

Ad mortam defecatam

Biały myśliwy, czarne serce.
I tytuł i przesłanie starego filmu Clinta E. pasuje jak ulał.

poniedziałek, 14 września 2009

niedziela, 13 września 2009

Wielkie łowy...

na pierwsze błyski światła słonecznego.

sobota, 12 września 2009

Diamentowa rosa...

bogactwo słonecznych, jesiennych poranków.

piątek, 11 września 2009

Luuuzik

Kurcze, też bym tak chciał. A tymczasem tempo zamiast spadać to się tylko podkręca.
Niedługo zapomnę, że Agregat to ja, gdy mi fazy braknie i obwody się sfajczą.
Bezpieczniki już dawno zdrutowane, inaczej już by padło dużo wcześniej.
Niektórzy o urlopach piszą, wrażenia i widoki wyjazdowe pokazują.
A z mojego słownika ktoś wyrwał kartkę z napisem urlop i nawet nie mogę się dowiedzieć co to takiego jest, a tym bardziej doświadczyć. Prawdziwego urlopu od lat nie zaznałem.
Obiecuję sobie w tym roku, ale chyba jak zwykle płonne obietnice to są.
Niesłowny w tej materii jestem.

wtorek, 8 września 2009

poniedziałek, 7 września 2009

niedziela, 6 września 2009

sobota, 5 września 2009

piątek, 4 września 2009

czwartek, 3 września 2009

Maratończyk...ostatni


Na 15tym kilometrze był ostatni. Jego wysiłek był ogromny. Nie wiem czy dobiegł do mety. Mam nadzieję, że tak.
Ostatni będą pierwszymi?

środa, 2 września 2009

Blog Widget by LinkWithin