sobota, 15 sierpnia 2009

śliweczki vs. silna wola

Te śliweczki przysłała Emilii w ramach niewielkiego konkursu z jej bloga.
Bardzo dziękuję, są rewelacyjne!
Przy okazji naszła mnie refleksja związana z silną wolą, którą np. Abnegat prezentuje w kwesti dżimowej i jogingowej. Efekty widać na jego ostatnich zdjęciach z Amsterdamu. Jest środek lata a ten misiek wygląda jak po wyjątkowo długim śnie zimowym bez dostępu do spiżarni. Agent Spec. Ptyś musi przy nim się przyzwyczaić teraz do nowego dzwięku - świstu powietrza rozcinanego przez smukłą fugurę jaką teraz ma Agent Ltd. Abnegat.
Moja silna wola za to, objawia się z pełną konsekwencją w wyjątkowej niechęci nawet do myśli dżimowych czy pływalnianych. Rower konsekwentnie wisi na haku a rolki kurzą się w szafie. Nie ma kwestii iść czy nie. Nawet nie ma myśli o tym! ;)
Za to w konfrontacji ze śliweczkami od Emilii moja silna wola w zatwardziały wręcz sposób milczy. Ubywa w związku z tym śliweczek, bardzo szybko ubywa. A że śliweczki są prima i równowaga między czekoladą a śliwkową zawartością zbalansowana jest prawidłowo, nie mam co liczyć na zwykły odchudzający efekt po ich spożyciu w nadmiarze.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

:) -> cieszę się, że udało mi się wywołać ...przypływ śliwkowej radości :)))

Pozdrawiam ciepło - e.

abnegat.ltd pisze...

Ja to raczej wywołuję turbulentny przepływ gazu wokół gruszkowatej powierzchni własnej ;D

Pozdrowienia z Chorwacji - gorąco,słonecznie, woda słona, wino chorwackie, Chorwatki piękne, opalenizna ała i w ogóle massakra - wymodzę niedługo jakiś raporten specjalen. A śliweczki dobra rzeczjest - ale abnegaty nie daltego są opływowe (jak wiadomo najlepsza jest elipsoida odpowiednio wyciągnięta - byle nie w kierunku kolan) że wtrząchują śliweczki ;D

Blog Widget by LinkWithin