W sobotę na Łysej Górze w Sopocie odbyły sią zawody w kolarstwie górskim. Niby nic specjalnego ale formuła wyścigu niezwykła - jazda przez 8 godzin na okrągło. Trudne do wyobrażenia.
Na Łysej Górze był tylko start i meta. Trasa poprowadzona po trójmiejskich lasach miała ok. 16 kilometrów samych podjazdów i zjazdów (przecież to wzgórza morenowe - kto ich nie zna to ich nie doceni!). Zgłosiło się zaledwie niewielu ponad 40 uczestników, w tym kilka dróżyn, których zawodnicy jechali kolejno. W tym startowało też kilku gości z Rosjii (czytaj Kaliningrad). W kategorii solo było tylko 16 zawodników. Ci jechali od początku do końca. Najlepszy dał radę zrobić 8 pełnych okrążeń, większość stawki 4 okrążenia.
Pogoda dostosowała się do formuły wyścigu. Upał przerwany w trzeciej godzinie długą, obfitą ulewą, potem znowu upał, ale żeby trasa nie przeschła jeszcze trochę popadywało. Po ulewie zrobiło się bardzo ślisko i niebezpiecznie. Wszyscy jednak ukończyli wyścig szczęśliwie i bez kontuzji.
Fantazję uczestników oddają nazwy pod jakimi niektórzy występowali, np: Nie Siejemy Amatorki Team Chojnice, Sopot Killers, Dealerzy Dresów Gliwice Team, Dróżyna Wesołego Rowerka, Slow Riders, Speedy Banditos Solo Team, Maruderzy.
Maksymalna średnia prędkość wynosiła ok 20 km/h ale większość wypadła między 10 - 12 km/h. W tym przerwy regeneracyjne i obiad pomiędzy okrążeniami.
Osobiście chyba bym wyzionął ducha w trakcie takiej jazdy. 16 km po trójmiejskich górkach to dla piechura naprawdę niezły spacerek na kilka godzin a oni pedałowali przez godzin 8. I to nie po płaskim. Uhhh!
Polecam link
5 komentarzy:
Cy ten ochlapany młodzian to Maciek?
Tak to on. Dostał medal i wygrał 2 os. wycieczkę promem do szwecji.
Gratuluję Maćkowi zwycięstwa,a Tobie takiego syna!
Maciek dojechał w stawce, nie był zwycięzcą. Medal dostał za udział a nagrody były losowane między wszystkich uczestników. Bardzo sympatycznie. Maciek spisał się i tak - 8 godzin w niezłym tempie.
swietny "autoportret" Marszał ! :-)
joanna
Prześlij komentarz