Na szczęście meteorolodzy nie byli precyzyjni w prognozach i aura zlitowała się nad festiwalem. Ani nie zmienia nazwy ani nie kupuje kajaków dla aktorów. Deszcz przestał padać koło południa i już nie wrócił, choć bardzo się wieczorem ochłodziło.
Na publiczność zawsze można liczyć jak się okazuje.
Ale niczym były spektakle wobec bajeru chłopaka, który siedział niedaleko ode mnie i sączył opowieści w ucho dziewczyny. Nie miałem szansy tego nie słyszeć i powalił mnie tym bajerem.
Podam tylko wyjątki. Chłopak opowiadał o świetnym blogu, na który trafił i fantastycznych przygodach w Płd. Ameryce, których doświadczyli wspomiani blogerzy. Szło to mniej więcej tak:
" W Andach szli na świętą górę indian - Rashamon. Historia naturalna zatrzymała się tam 4 mln. lat temu. Idzie się przez rozległe pustkowia wyścielone samymi kamieniami szlachetnymi......
W Amazonii dopłyneli do osady. Wszyscy spali w hamakach, cały wielki dom był nimi zawieszony. Tam były takie warunki, że wszystko było dziwne. Były wielkie muchy, które nie latały tylko pływały pod wodą..."
I w podobnym stylu dłużej. Dziewczyna słuchała bez reagowania na te kity. Trudno wyczuć czy w to wierzyła.
W Amazonii dopłyneli do osady. Wszyscy spali w hamakach, cały wielki dom był nimi zawieszony. Tam były takie warunki, że wszystko było dziwne. Były wielkie muchy, które nie latały tylko pływały pod wodą..."
I w podobnym stylu dłużej. Dziewczyna słuchała bez reagowania na te kity. Trudno wyczuć czy w to wierzyła.
Kurosawa przewraca się w grobie - tytuł jego filmu dostała święta góra indian.
Ale te leżące wszędzie na wyciągnięcie ręki kamienie szlachetne i nurkujące muchy to naprawdę cudne pomysły.
Wielki hamulcowy historii naturalnej objawiony 4 mln. lat temu też mi się podoba.
1 komentarz:
zadli !!!
Prześlij komentarz