No i końcowy spektakl jak zwykle taki, że słów brak. Dech zapiera, powietrze się kończy, płuca nie wytrzymują. Z widowni słychać wszelkie możliwe rodzaje niczym nie powstrzymywanego śmiechu. Tak jak napisałem wcześniej było i kolorowo i do śmiechu i do pomyślenia. Wszystko w jednym (bez odwołań do popularnych reklam).
Rosyjski teatr z St. Petersburga Licedei ze sztuką "Semianuki" to po prostu maestria. Portret rodziny we wnętrzu chciałoby się powiedzieć. Własnej rodziny! Sąsiada! Każdego?
Gra aktorska prima, perfekcja wykonania. Charakteryzacja, scenografia i wykonanie sugerują lekką sztukę. Zwykła clownada? Przy tym szczyt komedii na tak powszechny i zarazem poważny skądinąd temat, podanej tak, że nikogo nie pozostawiła bez refleksji. Jestem zachwycony!
6 komentarzy:
Czy spektakl był grany w języku rosyjskim? Nie było kłopotów ze zrozumieniem? A może wszystko było jasne bez słów? Zdjęcia wspaniałe! Szkoda,że nie oglądałam tego przedstawienia.
Jedyne słowo które pada w całym spektaklu to "Hallo" (do telefonu). Reszta to mimika, praca ciała i humor sytuacyjny, wszystko pod podkład muzyczny świetnie dobrany. Tak czytelne, że dzieci nie mają problemu z odbiorem. Uniwersalny przekaz pozawerbalny nośny dla każdego.
Drugie jest doskonale jak na warunki pracy. Jak z albumu rodzinnego. Super.
Dzięks Darku
Nic dodac nic ująć, tak jak napisałeś Grzegorz, a tylko dodam, że było pieknie-śmiesznie-cudnie-zabawnie- i papieru bylo dużoooo:)
zdjęcia- prima!!!
k
Prześlij komentarz