piątek, 23 maja 2008

Bajka gardiniery


Jeśli ma się własny ogródek to facet z konieczności robi za fizycznego. Spróbuj do tego uniknąć robienia zdjęć "progenitury" ogrodniczki Giovanny Gardiniery, czytaj - tzw. "płodów". Chociaż jeśli ktoś lubił bajki i czytał je własnemu dziecku, może odnaleźć się w ogrodzie. Cholernie to naciągane i pretensjonalne ale co innego dzieje się w bajkach co nie działoby się w ogródku? Jest ktoś, kto nie szczędząc trudu dąży swoją drogą do określonego celu. Jest moc trudności, nieprzebyty las odradzający się na nowo (chwasty), potwory i zjawy aby walczyć z nimi (ślimaki, pasożyty, nornice), magiczne przedmioty do walki (grabie, widły, łopaty, mąż - hmmm tak mąż na pewno jest magiczny). W końcu smok na straży księżniczki. Wreszcie ona w bieli welonu niewinności, na dziewiczym błękicie (ale walnąłem, tu już poszedłem po bandzie). Tylko nie da się tego zakończyć jak w bajce ucinając słowami - "i żyli długo i szczęśliwie". Księżniczka w parę dni zmieni się w starą jędzę, smok nie jest straszny a mąż wciąż leniwy (ładna mi magia). A później nadchodzi kolejna księżniczka i kolejna. Tylko chwasty i ślimaki są niestrudzone. Trochę mnie to ubawiło ale mimo to strasznie naciągane. A niech tam. Potrzebuję dzisiaj trochę śmiechu, nawet jeśli to chichot idioty.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Radzę obserwować, Grzesiu, czy Giovanna nie zaczyna całowć tych ślicznych żabek w wiadomym celu!

Anonimowy pisze...

to nie żaba, to jest jaszczurka zwinka

Anonimowy pisze...

No to efekt może być jeszcze lepszy!

Blog Widget by LinkWithin