wtorek, 20 maja 2008

Lechia Pany!



Na Długiej w niedzielę miał być dzień Liverpoolu, konkurs zespołów z piosenkami "bitelsów" i koncert zespołu Pogodno. Owszem wszystko się odbyło ale.... Ale szalikowcy Lechii po wygranym meczu i wejściu do I ligii ściągnęli na Długą i bez kompleksów weszli w interakcję z odbywającą się imprezą, jej uczestnikami, przechodniami i zabytkami. Bez kompleksów bo na silnym wspomaganiu, zresztą stale i do późna aplikowanym. Jedynie policja nie dała się wciągnąć w "interakcję", choć mogła się przydać gdy falanga lechistów zagroziła scenie koncertowej z 5ma (słownie pięcioma) ochraniarzami. Na szczęście prowadzący koncert i zespoły jakoś to zjawisko oswoili. Cała banda odpalała race na stopniach Dworu Artusa, wspinała się tłumnie na Neptuna i wszystko wokoło co było powyżej poziomu ulicy. Aż dziw, że nikomu nic się nie stało. Stawiła się i stara gwardia i młodziaki chętne do naśladownictwa. Tylko Neptun, choć włazili mu na głowę (dosłownie), na jednych patrzył z politowaniem a na innych poprostu się wypiął. Nie takie rzeczy widział. Spokojnie olewał ich wodą z trójzęba, choć nie tylko a oni spadali do wody poniżej jak ulęgałki.
Taka fiesta po "polskiemu".
Czy to przypadek, że na scenie koncertowej, akurat w trakcie gdy tłum lechistów powoli wypełniał okolice Neptuna występował zespół Mordy?

Brak komentarzy:

Blog Widget by LinkWithin