W życiu jak w piosence - "Karuzela, karuzela, na Bielanach co niedziela".
Lud bogobojny dzień święty święci. A jakże, zgodnie z naukami.
Kościół, rodzina, przyjaciele, bracia więksi i mniejsi, radość i miłość.
Lud bogobojny dzień święty święci. A jakże, zgodnie z naukami.
Kościół, rodzina, przyjaciele, bracia więksi i mniejsi, radość i miłość.
Wystarczy namiastka wiosennego słońca w lutym i już to czują, już ich ciągnie.
Najpierw kościółek koniecznie z rana, z rodziną, żeby reszta dnia została do innych celów.
Wymodleni, rozgrzeszeni zajmują się socjalizacją w swojej grupie społecznej i poprawą wizerunku ściśle związanego ze statusem społecznym.
_
Merca można z garażu wystawić, wypucować, niech sąsiady widzą. A w głębi pustego chwilowo, ciemnego garażu rozgrzać krew w zmarzniętym ciele czymś procentowym do zasobności kieszeni przystającym.
 Z pieskiem trzeba wyskoczyć na długi spacer, na jaki w tygodniu nie może piesek liczyć. Albo zakupy jakieś zrobić. W najgorszym przypadku po prostu spacer sobie zafundować.
 Z pieskiem trzeba wyskoczyć na długi spacer, na jaki w tygodniu nie może piesek liczyć. Albo zakupy jakieś zrobić. W najgorszym przypadku po prostu spacer sobie zafundować. A to wszystko dokąd? Tam gdzie i inni im podobni oddają się gromadzeniu powodów do spowiedzi przed mszą w kolejną niedzielę.
 Są też tacy, którym koło niedzielnego południa sobota się jeszcze nie skończyła. Dla nich dopiero czas snu nadchodzi. Rano zbudzą się i ze zdziwieniem stwierdzą, że ten luty to nie bez kozery jest krótszy, bo im nie wiadomo jak w tym tygodniu znikła niedziela i zamiast odpocząć i rodzinnie się udzielać, znowu do roboty muszą gnać od rana.
 Są też tacy, którym koło niedzielnego południa sobota się jeszcze nie skończyła. Dla nich dopiero czas snu nadchodzi. Rano zbudzą się i ze zdziwieniem stwierdzą, że ten luty to nie bez kozery jest krótszy, bo im nie wiadomo jak w tym tygodniu znikła niedziela i zamiast odpocząć i rodzinnie się udzielać, znowu do roboty muszą gnać od rana.A może to inne wyznania są, innej wiary ludzie, nie żeby zaraz małej wiary ale po prostu innej? 
Mają dzień święty w innym dniu albo dzień święty obchodzą wg. własnych rytuałów?

Karuzela co niedziela!
 
 

 

8 komentarzy:
Chyba jestem zbyt grzecznym człowiekiem małej wiary i się nie mogę nigdzie wpasować. ;P
Dotty, jak sią cieszę widząc Cię ponownie. :)) OK now?
Ty jesteś bardzo małej wiary człowiekiem, prawie tak małej jak ja.
Jak dla mnie nał is wery ołkej, a teraz tylko przekonać innych, że tak już zostanie i może być tylko lepiej. ;)
Greg znowu treść Twego wpisu zmusiła mnie do myślenia. A i tak nic mądrego nie wymyśliłam :( Nigdzie nie mogę się wpasować. Dla mnie niedziela to dzień w którym odpoczywam po bardziej lub mniej męczącym tygodniu :) pod warunkiem że nie jestem w szkole.
eee-live
nie ma obowiązku wpasowania się. Trzeba sobą być, a za stadem iść tylko wtedy gdy sami tego chcemy a nie dlatego, że inni tak robią.
A płynna wisienka pod płotem budowy to już całkiem dla mnie odpada.
dotty
nał is wery gut! :D super (po austriacku zupaa!)
Greg no dla mnie też wisienka nie jest szczytem marzeń :)
Ech, Agregat, od razu widać, że tylko teoretyzujesz.
Natychmiast wyłowiłam błąd rzeczowy.
Merca to się już przed kościołem z garażu wyprowadza ;P
konfliktowa
Pewnie, że teoretyzuję: Merca nie mam, garażu zresztą też, koścół jako pozycja w moim rozkładzie jazdy nie istnieje i nigdy nie istniał. I krew do krążenia pobudzam kawą w miłym miejscu a nie "wisienką" pod płotem budowy (choćby to był plac budowy hotelu Hilton nawet). ;P
Prześlij komentarz