Discover Chuck Berry!
Normalnie mnie zamurowało. Użyłem będąc w łazience nieopatrznie papieru toaletowego, żeby nos wydmuchać. Papier jak widać świąteczny, we wzorki i Rudolfy, mięciutki, nawet do nosa ratunkowo się nadaje. Rudolf śmiga na snowbordzie. OK wszystko w klimacie, pobyty w tym miejscu są na tyle krótkie, że dam radę przeżyć ten entourage przez krótki w końcu okres roku.
Ale, żeby papier toaletowy pachniał piernikiem! Po co! Do czego on cholera jest przeznaczony!
Ostatnio rozmawiałem z moim Maćkiem, który pośrednio ma troszkę dostępu do faktów papieru dotyczących. Przemysł papierniczy i my sami sobie strzelamy w stopę.
Czy wiecie, że od kilku miesięcy papiernie praktycznie zaprzestały odbioru makulatury? Ich magazyny pękają w szwach. Odbierają tylko tyle ile muszą w związku z długoterminowymi umowami. Skupy makulatury też. Powoli chylą się ku upadłości. Zużycie papieru makulaturowego jest katasrofalnie niskie.
Przyznajcie się przed samymi sobą, kiedy ostatni raz przy zakupie jakiegokolwiek produktu z papieru, kierowaliście się tym, żeby był pochodzenia makulaturowego? Papier toaletowy, ręczniki kuchenne, zeszyty, papier pakowy itd. W sklepach trudno jest coś takiego znaleźć.
A świat wokoło nas zasłany jest papierem. Krocie ulotek. A te niesamowite ilości kartonów i jednorazowych opakowań, które codziennie wydalają z siebie trzewia sklepów, już nie mają dokąd trafić.
A my szukamy bielutkiego, mięciutkiego, we wzorki drukowanego, pachnącego piernikiem produktu do użytku tam, gdzie inne zgoła zapachy dolatują i każdy aromat piernika zdominują. Fuj!
Jaki brzydki i szorstki jest ten papier makulaturowy!
A lasy ładne?