czwartek, 23 października 2008

Marynarskie tango

Mogę zacząć prawie jak w piosence - "gdy byłem chłopcem chciałem być...żeglarzem".
Półki w domu zastawione serią książek marynistycznych, które zaczytywaliśmy do cna razem z bratem i tatą. Rzeczywistość troszkę to naprostowała i długo byłem zdeterminowany, żeby zostać "oficerem marynarki handlowej". Tak zdeterminowany, że nawet poszedłem do Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Rozumiecie takie czasy. Polska szara, na głucho zatrzaśnięta i w czerwieni sztandarów a tu świat czeka, przestrzeń, morza i porty wszystkich lądów.
No i szkoła to był pierwszy szok. W czasach ponadklasowej jedynie słusznej Idei szkoła ta wyróżniała się wyjątkową prawomyślnością. Dziwne, że budynek nie ociekał czerwienią. Ohyda. Trudne środowisko. Studenci w porzo. No to od czego zaczyna przyszły oficer marynarki handlowej? Maaarynarskie tannngo! Tak więc dzięki czerwieni systemu i nadczynności gruczołów na II roku pożegnałem to miejsce równie gwałtownie co bez żalu.
W szkole były statki szkolne. Przerobione z lugotrawlerów. W latach chyba 55, 56 były w Polsce tragedie morskie. Lugotrawlery Cyranka,
Czubatka , źle skonstruowane, źle dobalastowane, z nadmiernie wzniesionymi nadbudówkami, po prostu w silnych sztormach przewróciły się do góry dnami. Podobno statki ratunkowe do nich doszły i były bezradne, a przez kadłuby powoli tonących statków słychać było łoskot uwięzionych marynarzy walących w dno od wewnątrz czym się dało. Teraz przypominają o nich jedynie groby w alei zasłużonych gdańskiego cmentarza na Srebrzysku.
Gdyńska szkoła z tych wycofanych lugotrawlerów, po przebudowie i dobalastowaniu dostała 2 (szczecińska też 1 czy 2). Gdyńskie nazywały się Zenit i Horyzont. Nie było studenta szkoły, który nie przeszedłby przez ich pokłady w 2 tygodniowym rejsie kandydackim. Rejs kandydacki statki spędzały ...w porcie a studenci kandydaci je pucowali i malowali.
Ale za to jak poszliśmy na 1 dzień do Ustki! Łajba raptem 30 metrów z okładem, największa w porcie w Ustce! A tu środek sezonu turystycznego. Sensacja!
Taki wielki statek łaaaa, jutro będzie można zwiedzać łaaa, i takie młode na nim chłopaki ooooh! I te młode opalone wczasowiczki rozmarzonym wzrokiem wpatrzone w matrosów. Oj czuć było testosteron choć kapitan mówił, że to z portu rybackiego tak zalatuje.
Ludzi tyle w ciągu następnego dnia się nawaliło, że w pewnym momencie jak większość przeszła na jedną burtę, to statek się lekko przechylił, trap wyjechał parę metrów w głąb kei, a kapitan wybiegł z kabiny z krzykiem, że następna Czubatka się przewróci w takim sztormie i nawałnicy.
Furorę robił Mareczek. Ten miał gadane. Oprowadzał grupy po statku i lista odwiedzanych przez nas portów rosła z każdą kolejną grupą. Nawet Waterloo, choć to kawałek od wybrzeża włączył do listy bo dobrze mu brzmiało a turyści spijali każde słowo z jego krasomówczych warg jak prawdy objawione.
Turystki po zejściu ze statku ponownie ustawiały się w kolejkę.
I po takim dniu nie pozwolono nikomu z nas zejść na stały ląd nocą. Studenci zostali na statku.
Za to cała załoga od kapitana w dół, całą noc z turystkami z Garwolina tańczyła marynarskie tango.
Rano ponownie wyszliśmy w morze. Te statki po przebudowie i dodatkowym fest dociążeniu na dnie dla bezpieczeństwa, dostały od studentów wdzięczne miano - żygaczy. Poddawały się na fali leciutko, pochylały łagodnie ale daleko. I wtedy tony stali pod pokładem podrywały gwałtownie statek do pionu a nasze trzewia zostawały za nami kilka metrów z tyłu jeszcze w przechyle. Te statki słynęły z tego. Łamały najwytrwalszych.
Nikt z nas tego poranka nie wiedział, czy kapitan i załoga źle znosili ciężką pracę naszego żygacza na niewielkiej ale krótkiej i szarpiącej bałtyckiej fali czy może jeszcze tańczyli marynarskie tango? Teoretycznie mieli czas się już przyzwyczaić do obu zjawisk ale widocznie potrzebny był im jeszcze trening.
_
Z takich morskich opowieści biorą sią te najlepsze marynaskie pieśni. Tylko dla przyzwoitości niecenzuralne słowa zastąpiłem przez "la" i śpiewa się to na dowolną melodię "szantową":
la-la-la-la-la-la-la-la - marynarze,
la-la-la-la-la-la-la-la - marynarze,
_

59 komentarzy:

Morfeusz pisze...

marynarka wojenna pozdrawia ;)
pływałem kiedyś dawno na Heweliuszu w ramach przeszkolenia wojskowego. Potem dali stopień mata i wyrzucili na brzeg.

Zadora pisze...

Czyli jak będzie mobilizacja to będziesz pigularzem na statku? :)Witam serdecznie w komentach.

abnegat.ltd pisze...

To mi przypomina goralskie piosenki spiewane przy ognisku- tylko ze tam zazwyczaj jest wiecej tra-la.
Nam to jedynie lotniska zostawaly- port to sobie mozna bylo poogladac w trakcie wyjazdu wakacyjnego do Darlowka ;)

Anonimowy pisze...

Śląsk żąda dostępu do morza !!
A tak na serio to wracając sobie kiedyś z Szczecińskiego Jazzik pubu, spotkałem w pociągu marynarza floty handlowej, jak wysiadałem chciałem od razu biec do szkoły morskiej. Te opowieści mówione takim normalnym tonem wiecie tak jakby mówić o tym że wczoraj na śniadanie żonka zrobiła chleb z serem, tyle ze zamiast tego sera, w ustach były odlegle porty, sztormowe przeżycia, i te hasełka: "wiecie najmilej to na Bahamach, Rio to ja wam nei polecam straszny syf, Osaka hmm ciekawe miasto, ale nie polecam ludzie jacyś dziwni" itp. itd.
I ostatnie hasło ale wiecie młodzi, życia rodzinnego to ja nie mam wcale.

Baobab

Anonimowy pisze...

I nie żal Ci tych dziewczyn w każdym porcie? ;)

konfliktowa

Zadora pisze...

@U.
za odpowiedz wystarczy refren z "Razem bracia do lin".
@Baobab
to stare jak świat pytanie. Czy mieć ciastko czy zjeść ciastko?

abnegat.ltd pisze...

Konfliktowa, a co mozna miec w kazdym porcie... Desperantke jakowas chyba ;)

Morfeusz pisze...

"Czyli jak będzie mobilizacja to będziesz pigularzem na statku? :)Witam serdecznie w komentach."

Będę sprawdzał czy marynarze właściwie używają tego co im Bozia dała i czy dostatecznie często się myją i zmieniają majtki ;)

Póki co pracuje w szpitalu wojskowym. No i studiuję coby mieć to magiczne por. przed nazwiskiem (inaczej won z roboty).

Zadora pisze...

@Abnegat
Taką dziewczyną co na dniówkę wychodzi nocą! Bee!:(
W każdym przypadku - desperacja! To nie dla dziewczyn wyrusza się w świat (no przynajmniej nie wyłącznie):)) Ta dziewczyna w każdym porcie to tylko symbol nagrody za ciężką pracę i samotność na morzu.

Anonimowy pisze...

A to czy to szanty? ;P
http://www.youtube.com/watch?v=a0A3ey-dkbw

Anonimowy pisze...

Chyba wzieliście chłopaki do serca to:
http://www.youtube.com/watch?v=aWvEPpJlrIQ&feature=related

Zadora pisze...

i to :)
http://www.youtube.com/watch?v=Eh6AWAzrRJI&feature=related
i to :D
http://www.youtube.com/watch?v=WHVrE8ZcorQ
A z Moskich Opowieści w swoim czasie zasłynął na całą Polskę klub studenski AM Białystok. Ponoć imprezy tak się nazywały bo pito wyłącznie ..."Wódkę Bałtycką".
Nie wiem czy ten "czar morskich przestworzy" jeszcze jest do nabycia drogą kupna ale jeśli nie to księżycówka niewiele gorsza, spytajcie Gumisia na dworcu to Wam powie gdzie takie specjały można kupić.;P

Zadora pisze...

@Dotty
Ładny kawałek

Anonimowy pisze...

To mi się też podoba:
http://www.youtube.com/watch?v=v_7iiEPzP-s&feature=related

Anonimowy pisze...

Poprzedni kawałek był w sprawie dziewczyny w kazdym porcie. :P

Anonimowy pisze...

A Oró, Sé do Bheatha 'Bhaile ma długą historię i w poźniejszej wersji ma wymowę podobną do tego:
http://www.youtube.com/watch?v=G7V1HV1lvMk&feature=related

Przepraszam, ale mam dzień automatu spamującego. :P
dotty

Zadora pisze...

GW dalej ma mnie za automat spamujący i mam szlaban na tubę w GW.
@dotty
wolę te kawałki prawdziwie szantowe śpiewane a capella. Prawdziwe pieśni do pracy. Ale ja tam specjalnym fanem szant nie jestem i ucho mam drewniane.

Anonimowy pisze...

No to coś ze zwykłymi ludzimi:
http://www.youtube.com/watch?v=TW5IdBWmWGc

PS Te irlandzkie to nie szanty przecież. ;)

Dobra już się nie odzywam.

Zadora pisze...

Marnie sią ładuje ale zdjęcia są ciekawe.
http://www.youtube.com/watch?v=YvBHdw-EqLM&feature=related

Zadora pisze...

Co dobra już się nie odzywam? Nikt nie prosił, żebyś zamilkła, słucham po kolei co podrzucasz:))

abnegat.ltd pisze...

Patrze a tu w koje mi przywialo gola babe z Pucka!

10 w skali Beaufort'a!!!

...kocham piatkowe wiezcory...

Zadora pisze...

That's great. Port Isaac Choir Fishermens Friends is cool!! Dotty is not bitting around the bush - strait to the point! I'm giving five!

eee-live pisze...

Mnie też zaczynają podejrzewać o spamowanie :( Już mi dzisiaj 3 razy odrzuciło komentarz. Z tego 2 razy u Morfeusza i Raz u konfliktowej. Nie wiem tylko dlaczego, bo za chwilę to samo puścili.

Zadora pisze...

@Abnegat
Z Pucka powiadasz...hm zapachniało...testosteronem?

Zadora pisze...

@eee-live
W GW fiksację mają na Konfliktową (to mnie nie dziwi). Ale czemu mieli sfiksować dla Morpha?
Za szybka pewnie jesteś. Ale oni jeszcze wolniejsi. Od zeszłego piątku dostałem 1 (słownie jeden!) mail, żeby dawać IP i login. Od tamtej pory cisza i tuba zatkana. Bolki cienkie.

Anonimowy pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=rSMI-ZSOxYY&feature=rela
Ogden's cigarettes ;)

abnegat.ltd pisze...

Agregat- kocham piatki. Odkad jestem tutaj, nie pracuje w weekendy. Yesss...

Musze z malazonka pogadac- jakies dziwne feromony chyba po chalupie lataja :D Albo mi to ouzo dziala odchamowujaco x[]

Zadora pisze...

@dotty
pisałem "prawdziwe pieśni pracy" (any language)! A capella, rytmiczne, dość wolne, na niskie głosy.

abnegat.ltd pisze...

A tam jest tak, ze jak wysylasz posta w czasie krotszym niz (chyba 20 sec.) to blokuja. A raz mi zablokowali calkiem mozliwosc publikacji u Morfa ale to bylo jednorazowe. Musimy chyba jakis czat otworzyc zanim nas wszystkich zabanuja :)))

O kurka wodna- haslo do wpisu mam MOLESTER

...wymiekam...

Zadora pisze...

po ouzo rozmowa na migi wychodzi!;P

eee-live pisze...

I znowu usłyszałam że za szybka jestem ;)
Albo mają uczulenie na mnie ;D

Zadora pisze...

@forum dobry pomysł
Perwert

Anonimowy pisze...

Namierzyli cię Abnegat.

Zadora pisze...

@eee-live
albo piątków nie lubią. Mnie zbanowało w ubiegły piątek. Teraz wyliczanka...na kogo wypadnie, bęc!

eee-live pisze...

Może ;)

Ja się tak nie bawię :( Normalnie mnie nie lubią :(((

Zadora pisze...

@dotty
a whaling song i te etykiety z pudelek od zapałek, super pasują do mojego poprzedniego posta.
Swoją drogą w National Geografic nr.10 polska edycja jest artykuł o wielorybach biskajskich - pierwszych na które polowano komercyjnie wybijając niemal do cna do naszych czasów. Do XVI w wybito do cna populację po wschodniej stronie północnego Atlantyku. Potem po stronie Labradoru wybito ich 25-40 tysięcy. Na pocz XX w. tej odmiany zostało - kilkadziesiąt sztuk.

Morfeusz pisze...

ja jestem z Pucka wywodzący się generalnie ;) potem ruszyłem w Polskę.

co do szant:
http://www.wrzuta.pl/audio/wnZ8YRc17f/szanty_polskie-_gdzie_ta_keja

imprezy szantowe fajne są - no może nie licząc tych kilku zdemolowanych stołów (nie utrzymały kilku tańczących na nich osób)

Anonimowy pisze...

A ja z Olsztyna (a dodatkowo prawdą jest co pisałam u Konfliktowej i to jeszcze niecałą). :P

Zadora pisze...

@Morfeusz
U dołu posta jest już jedna wersja "Gdzie ta keja" na pomarańczowo zlinkowana z klipem.
Uwaga ważne pytanie:
Czy Morfeusz, z Pucka, po szkoleniu w marwoju, pracujący w szpitalu wojskowym, wydaje się, że student do stopnia por. to ta samoa osoba co Morphius, wydaje się, że lekarz na specjalizacji, SORowiec, po lekarskiej alma mater w warszawie? Chyba nie. Super zbieg okoliczności. Nick, zawód i grupa postów. Heh Chłopaki powiedzcie coś? :D

Zadora pisze...

Bo ja z tym "pigularzem" po bandzie pojechałem do Morfeusza myśląc, że mam do czynienia z Morphiusem lekarzem i...trafiłem w dychę przez przypadek. Głupi ma szczęście, żeby tak wygrać jeszcze coś można było przy takim trafieniu. :D

Morfeusz pisze...

"Bo ja z tym "pigularzem" po bandzie pojechałem do Morfeusza myśląc, że mam do czynienia z Morphiusem lekarzem i..."

i dobrze myślałeś ;)
nick ten sam, osoba ta sama tylko zapis ortograficzny inny ;)

Tak poza tym to Morphiusz sobie chyba przerwę zrobi w tym specjalizowaniu się i skupi na innych sprawach póki mu się jeszcze chce ;)

Zadora pisze...

@Morfi (pójdzmy na skrót)
to ja już za Tobą nie nadążam.
Czego Ty nie robisz - szybciej chyba będzie wymienić.
:D
Ja już myślałem sądząc po Kasi i SORze, że szp. Zaspa, teraz marwoj, Tata "Ksiądz" ale inny i do tego z Pucka jesteś rodem? Nawet nie wiedziałem, że w Pucku ludzie z takim wyznaniem żyją a co dopiero świątynie mają z własnym "księdzem". Do tego do stopnia wojskowego aspirujesz, ale to pewnie wymóg marwoja to i znowu postudiować trzeba. III-ci fakultet? Omnibus jesteś naprawdę. Podziw.

Anonimowy pisze...

Człowiek jest nieprzeciętny.

Morfeusz pisze...

moja rodzina wywodzi się z Pucka natomiast ja puckiego okresu raczej nie pamiętam bo za mały byłem. Potem się zaczęło podróżowanie po Polsce bo ojca przenosili z parafii na parafię i to nieraz dość odległe (przykład Kraków-Białystok) - wszystkiemu winny był ówczesny brak księży prawosławnych. Dlatego jak mnie ktoś pyta skąd jestem to mam zawsze spory problem z odpowiedzią.

Z marynarką było tak, że po prostu proponowali najwięcej kasy a ja miałem na łbie kredyt, który mnie nieco dusił. Spodobało mi się bo ludzie fajni, szpital niezły to zostałem na dłużej. Teraz muszę się dochrapać stopnia oficerskiego, żeby wskoczyć na wyższy pułap. To co szumnie nazwałeś III fakultetem to po prostu kilkumiesięczne szkolenie oficerskie w trybie sobotnio-niedzielnym na którym uczą nas czym różni się statek od okrętu, jak jest zbudowana łódź podwodna i tym podobnych pierdół.

Wszystkiemu jest generalnie winna rudera niedaleko zakopanego, którą kupiłem za bezcen (na starość chce osiąść w górach), na remont której zaciągnąłem spory kredyt. Teraz mam zamiar wziąć urlop, jechać w góry i zacząć coś z tą moją ruderą robić bo może się to skończyć tak, że ja się zaharuję na śmierć a rudera pozostanie ruderą na wieki wieków.

Anonimowy pisze...

Plan wydaje się niezły.

A dla Grega (żeby nie narzekał, że any language to tylko gaelicki, angielski i nasz ojczysty) jeszcze to:
http://www.youtube.com/watch?v=8GAV5GoHDwc&feature=related

PS.Nie dało się znaleźć bardziej "zwykłej" wersji (tylko chóry + orkiesta), ale to pieśń pracy i to ciężkiej. :P

Morfeusz pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Ależ żeś mnie zaciekawił. Typ musi być warty chociaż notki jakiejś. :)

Morfeusz pisze...

hmm coś się usunęło niechcący :P
a co do gaelickiego:
http://pl.youtube.com/watch?v=touwnmsUVaw

Anonimowy pisze...

Buu. Co to było? Ok, nie pytam.

Morfeusz pisze...

generalnie było o tym, że oskarża sie mnie o bycie omnibusem. Jestem niewinny. To nie ja jestem omnibusem tylko mój idol, o którym dotty chce notkę.
To tak w skrócie.
a blogger jest dziwny bo raz mnie puszcza z jednego konta (na gmailu) a drugi raz nie łyka hasła i muszę się logować na inne;/

Anonimowy pisze...

A teraz Greg coś co z pewnością ci sie nie spodoba (ależ złośliwa jestem :D).
http://pl.youtube.com/watch?v=XCeqr8NUNmk

I powiedzmy sobie koniec. :P

abnegat.ltd pisze...

Ha :) Ale wam dzisiaj poszlo. Sorki za opuszczenie towarzystwa. Moje mlodsze wyrugowalo mnie prosba grozba i blaganiem od kompa. Ale za to bardzo mniam "The last of the Mohicans@ sobie ogladnolem. Massakra. Widzialem toto 15 razy a dalej koncaowa scena mnie rozwala.

abnegat.ltd pisze...

O kurtka na wacie. Dotty, ten facet co spiewa jest ilustracja doskonala do tego dowcipu Mleczki: "Utopcie go. Nie mam sumienia go zwolnic"

Anonimowy pisze...

WIEM. Matko, zawodzenie takie.
:)))

A propos omamów, to właśnie wydawało mi się, że mam wpisać nesseser, a to było coś bardzo podstępnie zbliżonego.

Zadora pisze...

@Dotty
ten żółtoskóry shantymen faktycznie nieźle sobie poczyna, ale przy jego zaśpiewie, żaden żagiel na rejowcach nie byłby w porę przebrasowany, każda kotwica zostałaby na dnie a pompy nie nadążyłyby z wypompowaniem wody zalewającej zęzy. Pieśni pracy w powolnym tempie ale nie aż takim. To raczej kołysanka tam gdzie brakuje fal do bujania.
Może i on sobie tak mógłby śpiewać przy płukaniu ryżu, żeby żadnego ziarnka nie uronić na dżonce płynącej po morzu żółtym, ale kliper herbaciany odjechyłby mu spod tyłka zanim by się zorientował.

Zadora pisze...

@Mophiusz
Abnegat zamierzał napisać o pewnym Panu co to go było dwóch. Czy to nie o tobie przypadkiem miała być ta przypowieść. Dr Morphiusz and Mr Morfiusz, lekarz SORowiec vs. dzielny matros pigularz od marynarskich portowych chorób i "choroby morskiej", naturalizowany zakopiański góral vs. puckowy kaszebe nawykły do fal i wiatru, adept nauk teologicznych vs. stażysta psychiatrii, oddany syn zadziwiający ojca vs. OZI pogromca z paprykarzem szczecińskim, miłośnik opery vs. shantyman tańczący na stołach. Ja się gubię. Możesz się nie zgodzić ze mną ale omnibus anyway.

Zadora pisze...

@Abnegat
Ja też sobie na wiczór wrzuciłem film, co to go bardzo si (znaczy lubię). Dinner rush (Polski tytuł Zemsta na Zimno) w reż. Boba Giraldiego. Raczej mało znany dlatego piszę dane. Lubię go z kilku względów. Po pierwsze akcja w połowie filmu leci w kuchni i too jak to jest filmowane - uczta. Dla mnie już by wystarczyło. Reszta akcji jest w restauracji - znaczy dalej smacznie. Filmowany i zagrany bardzo ładnie, oszczędnie i nieśpiesznie tak jak lubię. Wielowątkowy z zaskakującym zakoczeniem. Bardzo inteligentny i pełen obserwacji nie tylko życiowych. Bohaterowie bogaci, delikatnie narysowani a nie papierowi bohaterowie Hollywood. Wiele innych. Szczerze polecam na delikatny wieczór z winem. Koniecznie po kolacji bo inaczej będziecie po filmie bobrować w lodówce. Miłego oglądania.

abnegat.ltd pisze...

Dzieki. Musze przyznac ze troche mam dosc plastiku, a w okolicy multiplexow trudno o cokolwiek innego.

Anonimowy pisze...

ha! padre uczył się w tej szkole:)


black

Blog Widget by LinkWithin