niedziela, 12 października 2008

Nurkowanie głębinowe

Freediving - to nurkowanie na wstrzymanym oddechu.
Kategoria - nurkowanie głębokościowe - celem jest osiągnięcie jak największej głębokości.
_
Wydaje nam się, że Polska to centrum sportów wodnych a nurkowanie głębinowe to ulubiony, narodowy sport ekstremalny. Tak wielu widzimy nurków głębinowych, których omamił zew wielkiego błękitu.
Też tak kiedyś myślałem zanim miałem możliwość porównania.
_
Pierwszy raz na zachód pojechałem za czasów studenckich. Autostopem. Do Holandii na saksy.
Dawno, jeszcze wizy były i smutni panowie od wydawania paszportów. Kurtyna.
Głowę miałem pełną bzdetnych wyobrażeń. Załapałem się na podwózkę bezpośrednio z Polski, aż do Hanoweru. Nocą z soboty na niedzielę. 100 baksów w kieszeni i jazda.
Wysiadłem o 7 rano w niedzielę przy podjeździe na autostradę w Hanowerze. Pusto, nikogo, martwo. I cóż ja widzę. Tambylczego nurka głębinowego lekko dryfującego na skos przez puste skrzyżowanie w rytm ichniej wersji "góralu czy ci nie żal".
Poczułem się jak w domu. Pomyślałem - nie ma się co bać, dam radę.
Rozpoczął się okres tracenia złudzeń.
_
W Szwecji jest dziwny obyczaj, który miałem możliwość obserwować. Szwedzi najbardziej zamuleni są na początku imprezy. Każdy robi "biforki" w domu przed wyjściem do knajpy, bo ceny są straszne w imrezowniach (i nie tylko). Biforek trwa w najlepsze przed drzwiami imprezowni w kolejce. Im bliżej drzwi tym większe tempo biforkowania. Wszyscy potykają się o puste naczynia, które zostały po tych co już zanurkowali do środka. Najgorętsza impreza jest na samym początku. Im później tym smętniej w dyskotece. Wszyscy powoli się wynurzają.
_
W zaprzyjaźnionej włoskiej firmie koło Mediolanu pracowało kilku Finów. Byli OK. Na codzień. Mieli puszkę, do której solidarnie wrzucali drobniaki aż się wypełniła. Wtedy łapali przerwę i ostro nurkowali przez kilka dni. Tak dla sportu.
_
Pewna austriacka firma z Klagenfurtu (Styria) przeniosła produkcję do wiejskiej gminy raptem 20 km od miasta. Przez lata mieli problem z tzw. blue Mondays. Połowy załogi nie było po weekendowym ostrym nurkowaniu.
_
To wszystko opisuję z własnych obserwacji i doświadczeń. Mogą więcej tylko po co to ciągnąć.
Jak mawiał zaprzyjaźniony Niemiec "no alkohol, no solution".
Mój wniosek jest taki, że niczym nie różnimy się od innych nacji. I u nas i u nich nie brakuje chętnych na sporty wodne nawet w formie ekstremalnej.
Po co nam polski kompleks nurka. Niczym szczególnym się nie wyróżniamy. Może tylko własnym stylem pływania
_
Nie każdy musi zaraz nurkować. Wystarczy trochę pochlapać się przy brzegu i bezpiecznie wracać na ręcznik. Kąpielisko strzeżone z ratownikiem. Płytkie akweny. I zabawa jest i frajda i dzieciaków nie przestraszymy.
A jak się trafi jakuzzi to jaki relaks! ;))

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

To żałuj, Agregat, że za wschodnią granicą obserwacji nie czyniłeś ;)

konfliktowa

Zadora pisze...

Celowo nie pisałem o nich. Też widziałem w krajach bałtyckich. A już ruskie zawody w piciu wódki gdzie sędziami są oficerowie armii! Kuriozum. Ale jakbym się rozpisał to kto by czytał takiego posta. I tak tasiemiec wyszedł nudnawy.:(

abnegat.ltd pisze...

E tam. Wcale nie nudnawy :) Masz talent do snucia opowiesci :)
Z ruskimi nurkowalem kiedys- zamierzchle czasy. Wszedlem na plaze z butla (standard) i uslyszalem- charaszo, eto budiet dla diewoczek. I wyciagneli spirytus.

To co potem to sie nazywa afonia. W tlumaczeniu na polski- bezglos chropawy :D

Zadora pisze...

To pewnie byli istruktorzy z klubu płetwonurków. A jak ty byś chciał, żeby głos pozostał dzwięczny w innym środowisku. Praw fizyki Pan nie zmienisz, pod wodą głos inaczej się rozchodzi.:))

abnegat.ltd pisze...

...pod wódą...

Blog Widget by LinkWithin