Może miał rację Darek, kiedy mówił, że w Polsce fotografia się nie przebija. Ludzie z nią nie związani bezpośrednio, nie chodzą jej oglądać, nie kupują, nie cenią. Dla ilu Polaków jest wartością samą w sobie?
Poszedłem wczoraj jeszcze raz obejrzeć świetne portrety Petera Lindbergh'a wystawione w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. Przyciągnął mnie tam ponownie, genialny portret Umy Thurman (zamurowało mnie za pierwszym razem jak go zobaczyłem w tej skali i w tych odcieniach).
Godziny popołudniowe, wstęp wolny i jakie rozczarowanie. Byłem jedynym zwiedzającym! Musiało tam długo nikogo nie być bo nawet oświetlenie było zgaszone. Przez to fotografie były prawie nie do oglądania, niewidoczne przez refleksy otoczenia w szkle oprawy.
Pustkę tego miejsca widać w oczach Penelope Cruz. Wnętrze filharmonii lepiej widać w odbiciach niż same portrety.
Człowiek pilnujący wystawy nawet nie pomyślał o tym, żeby oświetlenie włączyć dla jednej osoby. Byłem taki rozczarowany, że nawet go o to nie poprosiłem.
Człowiek pilnujący wystawy nawet nie pomyślał o tym, żeby oświetlenie włączyć dla jednej osoby. Byłem taki rozczarowany, że nawet go o to nie poprosiłem.
Ale jest też optymistyczny akcent. Ktoś jednak zobaczy te zdjęcia i to dobrze oświetlone. Na piątek w tym samym wnętrzu (przypominam, że to Polska Filharmonia Bałtycka) szykowano wesele (ustawione stoły widać na odbiciach) sic! Znikną refleksy i górne światło wydobędzie twarze portretowanych. Kto jednak będzie kogo oglądał? Wg. mnie to twarze z portretów zobaczą polską rzeczywistość z jej wartościami.
1 komentarz:
Ale za to te zdjęcia, sfotografowane przez Ciebie nabrały nowego, bardzo interesujacego wygladu!
Prześlij komentarz