niedziela, 21 września 2008

Szyldy

Warsztaty fotograficzne w Lidzbarku Warmińskim przyniosły kilka niespodziewanych obserwacji. Moi rodacy nie przestają mnie zaskakiwać.
Jakiś czas temu, zgodnie z akcją reklamową stworzoną "centralnie" i promującą Polskę, polecaliśmy jako towar eksportowy pielęgniarki i hydraulików. Francja ostro się przestraszyła i żywo protestowała. W innych krajach też zdrowo namieszaliśmy. Poza tymi dwiema profesjami, pociągnęli tam specjaliści wielu innych zawodów. "Centrala" wydawała się zauważać i dyskutować jedynie o ich pieniądzach, które tam zarabiają. Myślenie w perspektywie czysto operacyjnej. Kukułcze jajo, z którego coś się z pewnością wykluje.
Wydaje się jednak, że nadwyżki eksportowe z zakresu oferty bazowej z nawiązką zostały "zagospodarowane" lokalnie, w mniejszych ośrodkach Polski. W tzw. terenie potrafią zrozumieć co znaczy - "Myśl globalnie, działaj lokalnie".
Ale tylko jednostronnie. Choć chodziłem po Lidzbarku Warmińskim kilka godzin, nie znalazłem, żadnej oferty z zakresu usług pielęgniarskich!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Lidzbark?
Mam do niego sentyment jeszcze ze studenckich czasów :)

konfliktowa czekająca na @

Blog Widget by LinkWithin