Discover Resurrection!

hoov'a mov'a...
money for nothing
Zostałem nazwany gospodarzem. Jak fajnie! :))
"Gospodarzu, a wiela to u was byndzie stojało za te jajcy na tem blogu?"
Zawsze mi się podobały (naprawdę) tego rodzaju zwroty:
"Te somsiad!"
"No i coś Pan Panie sobie wyobrażał, co?"
I takie tam podobne.
Jak już się zostałem gospodarzem to zaprezentuję Wam jakim sprzętem i w jakim towarzystwie pracuję na tym blogowym ugorze.
Prowadzi mnie jeno chybotliwy płomyk lampki naftowej a próby rozjaśnienia go przy pomocy innych środków dają efekty jeszcze bardziej chybotliwe.
Głodem nie przymieram, ale "frykasy to Panie nie są, no powiedz Pan sam".
Ale biuro mam właściwie oznakowane. Zgodnie z "przepisami unijnymi". Wykonanie autentyczne i dużo wcześniejsze. Zdjąłem tą tabliczkę kiedyś z drzwi kanciapy w spichrzu na ziarno w rozwalających się zabudowaniach po-pegieerowskich. Wyprodukowane extra - gruby karton, ręczne wykonanie, staranna kaligrafia, porządnie przypięte do gołych dech drzwi (cztery oryginalne zardzewiałe pinezki jeszcze tkwią w tabliczce). Ktoś się z personelu biura PGR-u musiał nad tym napracować. Może to była jedyna porządnie wykonana praca w tym miejscu?
To są podwaliny późniejszych "przepisów unijnych" na które tak uwielbiamy się powoływać, gdy trzeba znaleźć uzasadnienie dla "bardzo potrzebnych" działań.
Jak już się tak skupię na pracy w biurze gospodarstwa i rozwinę wszystkie "talenta gospodarza" to okresowo pojawia się moje ulubione towarzystwo. Różowe. Tylko "nie wiesz Pan Panie przypadkiem" czemu różowa pantera a nie różowe myszki?
"Nie wydziwiajcie no gospodarzu. Wymagania by taki jeden z drugim jeszcze miał. "Kurture" Panie trza mieć".
Parafrazując naczelnego gospodarza prl-a Pawlaka powiem "A kto mnie zabroni z różowym panterem po gospodarce chodzić?"
PS 1. Z Białasem jesteśmy jak latte grande. Łagodny, kremowy smak białego mleka i ostry, gorzki smak esencjonalnego expresso. Połączone smakuje...inaczej niż każdy ze składników z osobna.
PS 2. To ja raczej jestem grande...z "sajzu"!
Zaczynamy od Gospodarza blogu.
Czym pachnie Agregat?
Issey Miyake.
Agregat powtarza, że tylko ten i żaden inny.
Moje obserwacje są następujące.
"Japończyka" wybiera ten, kto jest nieszablonowy i nietuzinkowy.
W poglądach, decyzjach, zachowaniu.
Typ indywidualisty.
Agregat, nie mam wątpliwości, że jesteś pewny siebie,
lubisz nowe wyzwania, cechuje Cię dociekliwość i umiejętność wnikliwej obserwacji świata i ludzi.
Jednocześnie jesteś pobłażliwy i wyrozumiały wobec tych, którzy Ci nie dorównują poziomem inteligencji.
Oznaka klasy i kultury.
Jako wielbicielka Czechowa nie mogę nie zacytować: kulturalny człowiek to nie ten, kto nie wyleje przy stole zupy, ale ten, kto nie zauważy, gdy komuś innemu się to przytrafi".Taki jest Agregat.
Teraz Abnegat i Armani.
Moim zdaniem, to każdy mężczyzna powinien pachnieć Armanim.
Niestety, nie każdy nim pachnie.
Jacy są ci, którzy go używają?
Nienaganne maniery, to po pierwsze.
Elokwencja, błyskotliwy umysł, łatwość wypowiedzi.
Co jeszcze?
Mężczyzna, który pachnie Armanim na pewno potrafi słuchać.
Jest empatyczny, dowcipny, skromny.
Abnegat, Twoje towarzystwo jest pożądane, bo w zupełnie bezbolesny sposób mobilizujesz do wzniesienia się na tzw. wyższy poziom.
Maybe
Armani i CK
Hm... zagwozdka.
Intrygujący wybór.
Być może Maybe jest na etapie podejmowania ważnych życiowo decyzji. Węszę tu jakieś życiowe rozdroże.
A może to tylko dowód na dwoistość kobiecej natury...
Z jednej strony trzymanie się konwencji, uporządkowanie, harmonia, odpowiedzialność.
Z drugiej zaś szaleństwo, uniesienie, taka frywolna tajemniczość.
Moja podpowiedź dla Maybe:
opozycja "białe-czarne" rzadko kiedy się sprawdza, choć nie przeczę, że wiele mogłaby ułatwić.
Carolinna i CH
Ha! Oczywista oczywistość, że użyję modnego powiedzonka ;)
Młodość, młodość, młodość!
Skłonność do zmian.
Zapał i chęć, by analizować, przeobrażać, doskonalić się, poszukiwać...
To również skłonność do zmian nastroju.A w rezultacie czasem zupełnie nieuzasadniony pesymizm, tyle że Carolinna jeszcze nie wie, że jest on nieuzasadniony.
Nie mam wątpliwości: jeżeli używasz tego zapachu,
wiesz, że świat leży Ci u stóp. I wszystko się może zdarzyć. Skojarzenie mam jedno, z piosenką:
"ja mam 20 lat, ty masz 20 lat, przed nami siódme niebo"
Korzystaj z życia, Carolinno! Masz swoje pięć minut.
Anonimowa i Pleasures Estee Lauder (taka jedna to chyba o Ciebie chodzi - AZ)
Wyraźna tęsknota.
Za latem, ciepłem, przestrzenią, spokojem...
To musi być ktoś łagodny, zrównoważony, czuły, delikatny, romantyczny...
ale może też kryć się tu przebojowa, samodzielna kobieta , która chciałaby być czasem małą, niby bezbronną kobietką, a tak naprawdę uwodzicielką, pożeraczką męskich serc.
Wierzcie mi, że wiem co piszę, bo sama używam tego zapachu w ostatnich dniach :)))
A w ogóle to wiedzcie, że zdarza mi się często wręczać w prezencie zapachy.
Tak, wiem, że nie powinno się tego robić.
Uwielbiam jednak je dobierać i jestem przekonana, że na zapachach akurat się znam.
Raz, jeden jedyny raz pomyliłam się.
Podarowałam swego ulubionego Armaniego.
Nie spodobał się. Zaniepokoiło to mnie.
A wkrótce okazało się, że gość wcale nie miał nienagannych manier.
Konfliktowa
Dar Zone Black Warior przypomniała mi, robiąc przy okazji PR temu blogowi, że wczoraj zacząło się głosowanie na Blog Roku 2008. Pierwszy etap potrwa tylko do 22.01.
Zachęcam Was do wysyłania SMS-sów z głosami na mój blog.
Treść SMSa A00941 trzeba wysłać na numer telefonu 7144. Koszt 1,22 zł.
Jeśli jednak uważacie, że nie warto marnować na mnie Waszego głosu, nie rezygnujcie. Wybierzcie inny blog i zagłosujcie. Np. Anka jest tego jak najbardziej warta. Kod SMS-a na jej blog jest A00404, też do wysłania na numer 7144.
Wasze pieniądze z SMS-ów są przeznaczone na konkretny, szczytny cel i dlatego głównie warto wziąć udział w tym konkursie.
Discover Mental Theo!
Te dzieciaki, na które pójdą te pieniądze są tego warte.
To one są mistrzami.
Prawdziwymi zwycięzcami tego konkursu.