niedziela, 18 stycznia 2009

...się zepsuł!


Discover Greg White Hunt!


Agregat od kilku dni wykorzystuje w celach relaksacyjnych grawitację. Delikatnie wykorzystuje, w końcu chodzi o to, żeby mięśnie wyćwiczone za biurkiem się nie przepracowały, żeby krótki oddech pogłębić, twarz wystawić na podmuch świeżego powietrza.
Jest w okolicach Gdańska kilka przyjemnych stoków, łagodnych, doświetlonych, w sam raz dla mnie. Na stoku w Przywidzu nawet jest ratrak. Muszę podejść do nego bliżej i się przyjrzeć bo wygląda jakby trawa mu już gąsienice poprzerastała. Ale jest. Sztucznego śniegu na kilka centymetrów, ubity na beton, zlodowaciały miejscami. Lepiej gleby nie łapać. Czego można wymagać na wybrzeżu, które o prawdziwych, wielomiesięcznych, śnieżnych i mroźnych zimach już zapomniało od dobrych 20 lat. Kiedyś na moim osiedlu był nawet wyciąg "wyrwirączka" ale zimy się skończyły, wyciąg się zdemontował a stok porósł młodniakiem.
Dużo mam frajdy z tego jeżdzenia. 2 godzinki dziennie jak na mnie akurat wystarczy, żeby troszkę ruchu załapać.
Ale prawdziwe atrakcje zaczynają się po nartach, jak zejdziemy na herbatkę do budyneczku szumnie gospodą zwanego.


Królują tu trzy panie, za przeproszeniem "siłą od pługa oderwane". Siedząc w Gdańsku lub jeżdząc bardzo rzadko na narty tam, gdzie już do obsługi lud się wdrożył, nie sądziłem, że takie skanseny postaw "frontem do klienta" jeszcze przetrwały.
Menu jest długie...jakieś 5 pozycji (żurek, barszczyk, bigos, hamburger, kiełbaska) i płynnych tyleż samo (kawa, herbata, piwo zimne, piwo grzane, grzane wino). Na "kiju" plakietki Lech i Tyskie.
W ofercie gratis atmosfera z kabaretu Laskowika. Nie ma, nie ma, nie ma....!
Weekend, kupa narciarzy, początek ferii.
Pytam o żurek...nie ma. Co jest? Barszczyk. Biorę.
Biorę jeszcze kiełbaskę. Proszę - Psze' Pani ja zapłacę od razu ale kiełbaskę wezmę jak skończę barszczyk, żeby nie wystygła. Proszę bez musztardy tylko z ketchupem. Dobrze?
Pada odpowiedz - Dobra, dobra!
Do tego gromki okrzyk do kobitki stojącej 3 kroki dalej, tępo wpatrzonej w siną dal. - Aniu, skasuj Pana!
Przestraszyłem się ale okazało się, że chodzi o pieniądze.
Płacę, biorę barszczyk, odwracam się i słyszę - Kiełbaski Pan zapomniał!
Leży nałożona, stygnie, ani krzty ketchupu, kupa musztardy. Tackę dało się wymienić na taką z ketchupem. Wziąłem.
Siadam niedaleko, konsumuję, patrzę i słucham. Tak cholera mam, że zmysłu obserwacji jakoś nie udaje mi się wyłączać nawet po kielichu.
Wchodzi gość z obsługi wyciągu. Chwila rechotów z pogranicza gry wstępnej.
Pytanie - No jak przewaliło się już?
Odpowiedz - Tak nareszcie cholera ten tłum poszedł precz, da się wyżyć!
Ja myślałem naiwnie, że właśnie z tłumu da się wyżyć, zwłaszcza przy zajęciach sezonowych ale widać w błędzie byłem.
Patrzę dalej. Pani Ania balansuje stojąc na stołku przy beczce z grzanym winem. Leje miód. Woła - gdze ta chlerna hohel drzewaniana z długą rączką. Nią się dobrze po dnie smyra!
Parę dni temu mieli grzaniec Galicyjski na ciepło. Dzisiaj widzę, że koncepcja jest odmienna. Wszędzie rozstawione butelki Kadarki, wiaderko miodu i przyprawy Kotnay w torebeczkach. Widać idzie własna produkcja i to na oczach klientów.
Ludzie wchodzą, stoją, czekają, panie nic, mają co robić.
Jeden z młodych podchodzi energicznie i głośno mówi- Zdecydowałem się, jednak będę kupował! Leniwie jedna się odwróciła do niego. -Tyskie proszę! - Nie ma, tylko Lech jest. - Dobrze proszę Lecha. - Nie ma ...chwilowo. Butlę trzeba zmienić.
Pada - To co jest!
Myślałem, że kobitka powie - Ja jestem - ale nie. Rozolutnie mówi - Grzane piwo jest. Chłopak bierze.
Kobitki między sobą - Ty trzeba tego tam zawołać, niech beczkę piwa zmieni. Mija 10 miniut. Nikt nikogo nie woła, nic nie zmiena. Wreszcie ruszyły same. Odpięły pustą beczkę, targają ją. Patrzę dokąd. Pomieszczenie gospodarcze 5 metrów od nich. Zostawiają pustą, biorą pełną. Piwo już znowu jest. Naprawdę 5 metrów!
Na koniec przebój sezonu, evergreen skansenu, czysty folklor. Ja słyszałem takie coś w dowcipie, ale żeby usłyszeć to na żywo i na poważnie i bez ironii to by mi do głowy nie przyszło.
Klient - Grzane wino proszę.
Pani - Nie ma...chwilowo. (siedziałem pół godziny, ludzie się przewalali i wciąż było chwilowo)
Ten klient był dociekliwy, przy tym zauważył stojące wszędzie butelki Kadarki.
Pyta - Jak to niema, czemu?
Odpowiedz:
_
KORKOCIąG SIę ZEPSUŁ!
_
Zacząłem w głos się śmiać, no nie dałem rady się powstrzymać. Patrzyli jak na idiotę ale ja miałem ubaw. Poszedłem po aparat do auta i uwieczniłem ten skansen pegeerowski na fotce.

17 komentarzy:

Zadora pisze...

Hi Willie, so nice you come and had a brief look. You are the very first non-polish visitor making a comment in Englosh on my blog. Sure I go to see what you are doing on your site.
I am curious your feedback - can you read polish or you have to stick only to photos an music? If only photos&musik, is it complementary in the content and the musik is good enough as comment to the photos or not. Shall I improve something to be more comprehensionable for non-pilish visitors?

Anonimowy pisze...

Cze Agregacie, niezły ten wasz "skansen" jak ze starych skeczy.
Coś tam u was dziś troche niepogodnie, ale wiadomo rozgrzewka musi być. ;P

Wellcome Willie.

eee-live pisze...

AZ aż się ze śmiechu zwijałam :) To u nas są jeszcze takie miejsca?
Chyba jednak będę musiała skorzystać z zaproszenia koleżanki i jednak wybrać się do Gdańska :)

Zadora pisze...

eee-live
to jest 30 km za Gdańskiem a czułem się jakbym z wehikułu czasu wysiadł.
Nie ma...chwilowo. Korkociąg się zepsuł!
Gość od obsługi wyciągu, też miejscowy poradziłby sobie z każdą butelką Kadarki bez korkociągu a one - nie ma, korkociąg się zepsół. Czują babki rynek, oj czują.

abnegat.ltd pisze...

Trzeba dac napis zeby wpuszczac tylko z krawatami. Klient w krawacie jest mniej awanturujacy sie.

eee-live pisze...

AZ sprawdziłam na mapie i do Przywidza, czy jak to się tam odmienia, mam o te 30 km bliżej. To leży prawie idealnie na trasie ode mnie do Gdańska :)
O choinka! Ja mam do gdańska 180km?! Toż to szok, myślałam że bliżej.

Anonimowy pisze...

Krótko rzecz ujmując. Jak będą miłe, starowne, dogadzające, to zaraz zacznie im ktoś liczyć pieniądze, bo pewnie robią kokosy. Zaczną się kontrole za kontrolą, umilające życie setnie i bardzo mobilizujące do pracy. Okaże się( a tak jest) że prawie do każdej potrawy powinien być zatrudniony oddzielny pracownik, osoba która przyjmuje pieniądze nic więcej robić nie powinna,a ich interes służy w większej części utrzymaniu armii urzędników, bezrobotnych, niż ich samych. Im to należy się praca od świtu aż po noc,a kasa: przecież tylu jest do podziału.
Ty i inni i tak przyjedziecie, złorzecząc nikomu nie przyjdzie do głowy otworzyć konkurencję, itd
Pewnie mam skrzywiony obraz rzeczywistości, ale stwierdzam, że im ktoś bardziej się stara tym ma więcej chętnych do wgniecenia go butem w ziemię. Więc spokojnie :)
Skorzystaj i już.

maria

Anonimowy pisze...

W takim miejscu od wczoraj powinien być zatrudniony strażak( tak a propos przepisów)Kara 2000zł, przy oporze może być chyba( nie wiem czy dobrze pamiętam) 20 000

A-Z, to urok Twoich fotografii przyciąga gości zagranicznych :))

Welcome Willie
maria

Anonimowy pisze...

Dopiero będziesz miał hamletowski dylemat DDD
maria

Anonimowy pisze...

Czy wiecie, że do Nowej Huty organizowane były wycieczki dla turystów zagranicznych. Wynajęto parę mieszkań, umeblowano tak samo( jak za starych dobrych czasów: meblościanka, fotele itd ) I oprowadzano turystów.
Takie atrakcje kosztowały naszych zachodnich przyjaciół 3-4tys euro za tydzień. Chyba się już pomysł wypalił, ale możemy zawsze czymś się pochwalić :)
Nie bądźcie tacy poważni, jeśli ktoś chce za to płacić?
Tu A-Z ma tanio, oryginalnie i jeszcze o coś mu chodzi DDD
maria

Anonimowy pisze...

A ja wczoraj byłam na Fauście w TN
Bardzo mi się podobało (większość widzów to młodzi lub b młodzi ludzie)
Nart oczywiście zazdroszczę, chyba jednak nie zdążę( u nas robi się ciepło)
maria

abnegat.ltd pisze...

Agregat, jakze to tak - zadnej nowej notki? Depresja zimowa czy kielbaski zaszkodzily? ;D

Anonimowy pisze...

Agregat ... się zepsuł ?

02 pisze...

Takich pozostałości peerelu jest wiele. Wzbudzają uśmiech, ale ludzie przez wiele lat w tym trwali i było w porządku. Fajnie, że są takie miejsca i można powspominać, jeżeli ktoś pamięta.
Keep on smiling, even Willie:)
Best regards and so on.
No właśnie, a co z Agregatem prądotwórczym?

Anonimowy pisze...

Maybe: Ludzie wiele lat w tym trwali, ale to nie było w porządku- oj, bardzo nie.

randi6

Zadora pisze...

Oj nie było - bezradność wyuczona czy wręcz wymuszona.
No chyba, że twarz nie skalana inteligencją, to wtedy bez różnicy miejsce i okoliczności (i czasy).

Dopiero do domu dotarłem.

02 pisze...

To już wiem dlaczego niektórzy ludzie starszej daty tęsknią za tamtym okresem: czy się stoi, czy się leży .... się należy.

Blog Widget by LinkWithin