wtorek, 6 stycznia 2009

Wrota piekieł...Grunwaldzka 141/143/145

Mimo tego wszystkiego co ludzkość dokonała w swoim rozwoju przez tysiąclecia, człowiek jako jednostka pozostał pierwotnym łowcą. A rodzina jest odzwierciedleniem jego grupy łowiecko- zbieraczej. Współczesne sklepy, obyczaje i zachowania zakupowe to współczesne tereny łowieckie z myśliwymi podkręconymi konkurencją pokarmową i z ich narzędziami łowieckimi (wózkiem, gotówką lub kartą kredytową, itd.).
Cały ten okres świąteczno sylwestrowy zamknął się dla mnie nieprzyjemną klamrą. Wiadomo, jeśli masz lepsze narzędzia łowieckie a innych ich pozbawisz, Twoja szansa na sukces w polowaniu rośnie.
Rano w wigilię pojechałem do Makro zrobić ostatnie zakupy. Nie lubię jeździć z wózkiem między regałami, przepychać się między ludzmi i innymi wózkami. Po co? Zwykle zostawiałem wózek przy wejściu w alejkę i przynosiłem do niego to co potrzebowałem. Tym razem podobnie, zaraz po wejściu do Makro zostawiłem wózek i podszedłem do jakichś produktów, które mnie zainteresowały. Minuta, dwie odwracam się - wózka nie ma. Pal licho 2 zł. Ich tam nie było ale tam siedział super żetonik, który nosiłem przy kluczach, nie zawracając sobie głowy drobnymi w potrzebie. Wku....em się trochę i zacząłem namierzać gości z kompletnie pustymi wózkami. No i nie znalazłem. Diabli wzięli żeton, jakiś sprytny łowca, pewnie świeżo po spowiedzi przed wigilią, ukradł mi wózek dla dwuch złotych.
Zostałem okradziony w wigilię. Co z tego, że z potencjalnych dwuch złotych (pewnie na to liczył złodziej)? Ale to kradzież wigilijna. Piekło.
A dzisiaj, w pierwszy poświąteczny dzień roboczy klamra się domknęła. To już w ogóle wygląda na paranoję. Wziąłem mały koszyk na mały wózeczek za linią kas - to jest bezpłatne. Pojechałem w sklep. Wrzuciłem jakieś drobiazgi do koszyka. Postawiłem go na początku alejki, podszedłem 10m po żwirek dla kotów, wziąłem go do ręki, wróciłem i ...wózka już nie było! 15 m od lini kas gdzie koszyków i wózków stoi do woli. A moje drobiazgi wyrzucone na półkę obok i jakiś pieprzony łowca zabrał mi narzędzie łowu!
Coś z tego rozumiecie? Bo ja nie. Po prostu ręce mi opadły. To jest już poza moimi możliwościami pojmowania. A jak nie jestem w stanie czegoś zrozumieć to budzą się we mnie pierwotne instynkty. Gdybym dorwał gościa urwałbym mu wszystko co ma do urwania. Wózek mógłby sobie wtedy zatrzymać. Ja bym przeszedł te 15 m do kas po następny.
Całe to świąteczne gadanie o miłości, nakrycia dla niespodziewanych gości, chodzenie do kościoła na pasterkę, dzielenie się opłatkami nie zmienia faktu, że nadal jesteśmy w swojej masie prymitywni, egoistyczni, "po polsku" cwani, bałamutni i zakłamani. Wrota do polskiego piekła są w naszych duszach i sumieniach. Tak wielkie jak drzwi w Galerii Bałtyckiej, którą gawiedź przezwała Galerią Bandycką a przy tym niedaleko jest od ulicy Partyzantów potocznie nazywanej Banditen Strasse. Pewnie chodzi o obyczaje panujące w galerii i okolicach. Słowo galeria pasuje do tego wybitnie.

13 komentarzy:

carolinna pisze...

Daj spokój, to tylko koszyk. Śmiej się z tego.

Zadora pisze...

Carol, nie o koszyk chodzi, przecież wiesz! Właśnie dlatego, że to taki drobiazg, to takie zachowanie oznacza kompletne zdziczenie. A my mówimy o systemach wartości, katolickich sumieniach i podobne bzdety. Ech, szablę człowiek przypasał by do boku i powywijał jak... znany aktor w Zachęcie onegdaj.

carolinna pisze...

przecież wiem :)ułańska fantazjo.
Dobrej nocy.

Anonimowy pisze...

Witaj ,miło było ciebie zobaczyc przykolejnej sesji kawowej.Do usłyszenia
kawa na kółkach
ps.jezdzisz na nartach?

abnegat.ltd pisze...

Nic dodac nic ujac. Akurat koszyk to bzdet - ale to nasze polskie chamstwo i sobiepanstwo, nie mowiac o wolnosci i ku.stwie moze zostac wybite jedynie przez ogolnonarodowy zryw powstanczy. Wtedy jestesmy narodem.

Ktos, nie pomne kto, pisal juz ze "nasz narod jak placek krowi - z wierzchy suchy i plugawy a w srodku wiadomo co".

Zadora pisze...

Kawa
Strasznie się mijamy, miło było cześć powiedzieć.
Na nartach zwykłem jeździć.

Anonimowy pisze...

jedni zabierają koszyki, inni z kolei na siłę chcą się przepchnąć ze swoim chociaż widzą, że miejsca NIE ma... ah, Polacy - często widzimy tylko swój koniec nosa i nic poza nim ;-)
metaksa

eee-live pisze...

AZ normalnie chamstwo i drobnomieszczaństwo :( Fakt że nie wszyscy ludzie są tacy ale mnie by jasna cholera trafiła jakby mi się takie coś zdarzyło a znając mój charakter to pewnie bym jeszcze awanturę na cały sklep zrobiła ;)

Anonimowy pisze...

Wiem o co biega. Jak mi kiedyś wykieszonkowali portfel (na szczęście raz w życiu) to się czułam jakby mi ktoś w mordę dał (a tu nie ma komu oddać - co za bóól :P). Z drugiej strony jednakże nie można zaraz wyciągać do tego narodu (tudzież innych sztandarów). Ludzie są różni wszędzie na świecie. Charakterki we wszelkich odcieniach szarości. Trzymaj się a jak dorwiesz "myśliwego" to też się zabaw w człowieka prymitywnego. :P

Anonimowy pisze...

Greg, nie irytuj się- szczerze, to mnie czasem wpieniały wózki porzucone bez właścicieli. Bo: tarasują drogę i stoją jak te krowy. Ja bym kopnęła ten wózek gdziebądź, żeby nie miotał się pod nogami. I tak też ktoś mógł go potraktować.
A w ogóle to takie duże sklepy mnie przerażają od zawsze:D

annablack

Zadora pisze...

Ale ja zawsze stawiam je z boku właśnie, żeby nie przeszkadzały i ni mniej ni więcej również dlatego z nimi nie pcham się w alejkę. Tych wózków co w alejce razem z "kierowcą" tarasują całe przejście nie masz ochoty kopnąć gdziebądź?

Anonimowy pisze...

Super- czy hipermarket to piekielne miejsce jest-zgadza się.Oprócz przebojów z wózkiem można kupić na wpół opróżnione opakowanie tabletek, jogurt do picia, którego wcześniej ktoś skosztował itp.Jeśli to się nie zdarzy to zawsze jest szansa zostania okradzionym w kolejce do kasy, a jeśli i to cię ominie, to masz jeszcze szansę się wkurzyć przepakowując zakupy do auta,gdy widzisz, że większośc rzeczy jest skąpana w soku marchewkowym, na który zdecydowałeś się w ostatniej chwili.
PS
Najostatniejsza szansa na wkurzenie, to gdy widzisz, że nie masz do czego przełożyć zakupów, bo samochód...zniknął- to akurat zdarzyło się mojej znajomej.

randi6

Kraftsman pisze...

Taaa... od świat może rozboleć głowa. Szczęśliwie już minęły i znowu można na nie spokojnie czekać przez cały rok :-)

Blog Widget by LinkWithin